-Dzięki Justin możesz wracać do domu- powiedziałam
-Nie, nie ma mowy idę z tobą
-Nie. Jedź do domu albo spotkaj się z Kevinem. Nie wiem po prostu zrób cokolwiek- rzekłam
-Jak chcesz- burkną
-Nie gniewaj się po prostu mam coś do załatwienia- powiedziałam i pocałowałam go w policzek- zadzwonię do ciebie.
-Okey pa- odpowiedział
Wysiadłam z samochodu i czekałam kiedy Justin pojedzie. Pomachałam mu a on odjechał.
W sklepie wybrałam czerwone wino, przyprawy i rzeczy potrzebne do zrobienia kolacji. Podeszłam do kasy i zapłaciłam za moje zakupy.
**
Na kolację zrobiłam sushi. Nakryłam do stołu. Pozostało tylko jakoś ładnie się ubrać. Poszłam na górę do łazienki. Wzięłam prysznic i ubrałam się w czerwoną, dopasowaną sukienkę z dekoltem i czarne szpilki. Pomalowałam się lekko i zeszłam na dół. Wzięłam do ręki iPhona i wybrałam numer do Justina.
-Cześć kotek. Co tam stęskniłaś się za mną- powiedział
-Hej. I to jeszcze jak- odpowiedziałam śmiejąc się- możesz po mnie przyjechać- spytałam
-Już jadę- rzekł
Po piętnastu minutach na zewnątrz zobaczyłam światła od samochodu. Otworzyłam drzwi czekając na Justina. Juss wyszedł z samochodu a jego oczy od razu wpatrzone były we mnie. Patrzył się na mnie jak w milion kryształów. Podszedł do mnie z bukietem czerwonych róż i namiętnie pocałował, bez wahania odwzajemniłam pocałunek.
-Pięknie wyglądasz- powiedział
-Dziękuje- zarumieniłam się
Weszliśmy do środka i usiedliśmy przy stole.
-To już rok- powiedział
-Owszem Justin- uśmiechnęłam się
*
Leżeliśmy na kanapie oglądając jakiś nudny film.
-Justin nudzi mi się- mruknęłam
-Nudzi ci się mówisz.. Hmmm wiem co zrobić- naparł na mnie całując mnie namiętnie.
Od razu wiedziałam o co mu chodzi. Ale jestem już gotowa, tyle czekał biedaczek. Denerwuje się ale czuję, że dzisiaj to ten dzień.
Justin podniósł mnie cały czas całując. Ze mną na rękach wszedł na górę do sypialni. Leżałam na łóżku a on na mnie cały czas mnie całując.
- Kocham Cię - wyszeptał w przerwach między pocałunkami
- Ja ciebie też - uśmiechnęłam się i skierowałam jego twarz na swoją, po chwili nasze usta się złączyły. Boże jak on cudownie całuje! Jego ręce szybko znalazły się pod moją bluzką i powoli ją zdejmowały. Robił to bardzo delikatnie i ostrożnie.
- Jesteś pewna, że to dzisiaj? - zapytał patrząc mi w oczy
- Tak - szepnęłam i uśmiechnęłam się do szatyna
Zabrał się za moja sukienkę, której zamek był z tyłu. Rozpiął ją po czym sukienka poleciała na bok. Byłam już w samej bieliźnie. Sięgnęłam do spodni chłopaka po czym je rozpięłam, następnie Justin sam je zdjął. Nasze oddechy były przyspieszone. Chyba nie tylko ja się tu denerwowałam. Mimo, że to nie był jego pierwszy raz w jego oczach było widać niepewność, strach? Mój oddech z sekundy na sekundę przyspieszał, serce waliło jak młotem.
- Spokojnie - wyszeptał i pocałował mnie namiętnie
Powoli się uspakajałam. Włożył mi ręce pod plecy i znowu siłował się ze stanikiem. O dziwo mu się udało. W jego oczach było widać zadowolenie z siebie.
- Masz wyjątkowo trudne zapięcie w staniku - zaśmiał się i pocałował mnie w kącik ust. Po chwili odrzucił stanik. Została już tylko nasza dolna część garderoby. Spojrzał na mnie kolejny raz z zapytaniem, czy jestem gotowa. Pokiwałam mu głową i cmoknęłam w usta. Justin na chwilę się podniósł i wyjął ze spodni prezerwatywę, znowu nade mną zawisł podpierając się rękach. Pozbył się moich koronkowych czarnych majtek, a następnie zdjął swoje czarne bokserki i założył prezerwatywę. Nawet się nie obejrzałam jak był już we mnie. Przeszła mnie fala gorąca. Szatyn nie przestawał mnie całować. Czy czułam ból? Szczerze mówiąc to już nie wiem. Było to dziwne uczucie, ale cholernie przyjemne. Odwzajemniałam mu każdy pocałunek. Z czasem Justin przyspieszał ruchy biodrami, z moich ust wydobywały się ciche jęki, które z czasem były coraz głośniejsze. To jeszcze bardziej motywowało chłopaka do dalszej akcji. Całował mnie po szyi, dekolcie, barkach, ustach...Dyszeliśmy obydwoje. Nie widziałam, że seks tak męczy. W końcu skąd mogłam wiedzieć? Był taki delikatny, czuły, ostrożny.Po chwili wyczerpany chłopak opadł obok mnie. Zakrył nas kołdrą.
- Było.. - nie zdążyłam dokończyć kiedy Justin się wtrącił
- ...Cudownie - zaśmiał się
- Tak - szepnęłam i pocałowałam go namiętnie po czym położyłam głowę na jego torsie. Justin od razu zaczął bawić się moim włosami. Wcale nie było to takie straszne jakby mi się wydawało. Jego klatka unosiła się i opadała z czasem zwalniała. Czułam jaki jest gorący.
***
Sama się obudziłam. O dziwo całkiem wypoczęta. Spojrzałam do góry, ponieważ dalej miałam głowę na klacie swojego chłopaka. Justin nie spał tylko się we mnie wpatrywał. Uśmiechnęłam się do niego i cmoknęłam w usta.
- Kocham Cię - szepnęłam
Szatyn się uśmiechnął
- Ja ciebie też - pocałował mnie w czoło.
Spojrzałam na zegarek 7:30
- Musimy się zbierać - powiedziałam do chłopaka i już wstawałam kiedy pociągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował.
Cicho zamruczałam
- Chodź ...musimy się zbierać - uśmiechnęłam się
Jus głośno westchnął i wypuścił mnie z objęć. Owinęłam się w prześcieradło i poszłam do łazienki. Cały czas czułam na sobie wzrok Justina. Wykąpałam się i ubrałam się w czarne jeans i fioletową bluzkę. Wyszłam ubrana, chłopak już na mnie czekał na zaścielonym łóżku.
- Idziemy? - zapytałam zagryzając dolną wargę
- Mhmm.. - powiedział po czym wyszliśmy z domu.
- Co dzisiaj robimy po szkole? - zapytałam patrząc na Justina.
Szatyn na chwilę spojrzał na mnie puszczając mi oczko i dwuznaczny uśmiech.
- Nie Justin! Nawet o tym nie myśl - zaśmiałam się
- Dlaczego? - zrobił smutną minkę
- Nie będziemy się teraz kochać codziennie - zaśmiałam się cicho
- Kelsey!
Po 20 minutach byliśmy na miejscu.
Mieliśmy lekkie opóźnienie. Weszliśmy do klasy zdyszani przepraszając za spóźnienie i usiedliśmy razem w ławce. Tak to była historia, której nienawidzę. Rozpakowałam swoje książki i uważnie słuchałam nauczycielki, gdyby nie Justin. Starałam się jakoś skoncentrować, ale jego ręka cały czas błądziła po mojej nodze.
- Justin - szepnęłam nie odwracając się do niego
Jego ręka jechała coraz wyżej. Położyłam rękę na jego ręce i przełożyłam ją na jego kolano
- Przestań - szepnęłam na co się tylko uśmiechnął kusząco
Nie mogłam się nie uśmiechnąć. Po chwili poczułam wibrowanie w kieszeni. Wyjęłam telefon - sms od Belli
'' A nie mówiłam, że to napaleniec? :P''
Cicho się zaśmiałam jak przeczytałam sms.
- Pani Watson! Telefon proszę - uśmiechnęła się wrednie nauczycielka
- Ale ja nie mam żadnego telefonu - uśmiechnęłam się równie wrednie jak ona i pomachałam rękoma w górze.
- Widzi pani..rączki mam tutaj - cała klasa się zaśmiała
Nauczycielka przewróciła oczami i głośno westchnęła
- Proszę uważać, bo następnym razem źle się to skończy
- Mhmm - uśmiechnęłam się.
Cholercia, ledwo wybrnęłam
Zadzwonił dzwonek. Wszyscy wyszliśmy z klasy i udaliśmy się pod następną czyli wdż, ulubiona lekcja Biebera. Podeszła do mnie Kim i pociągnęła za sobą
- I jak było? - zagryzła dolną wargę Tay patrząc na mnie z zaciekawieniem
- O co chodzi? - zapytałam
- Noo...Kochaliście się, prawda? - dodała Kim
Przewróciłam teatralnie oczami
- To widać - zaśmiała się Susan
- Mhm..Justin nie spuszcza z ciebie wzroku - zachichotała Kim
~***~
*Oczami Justina*
- Rozbierasz ją wzrokiem - zaśmiał się Kevin
- Stary..gdybyś ją widział bez tych ciuszków...też byś nie mógł od niej oderwać od niej wzroku - zaśmiałem się. Spojrzałem na chłopaków, którzy chyba właśnie ją sobie wyobrażali nago
- E! To moja dziewczyna! - szturchnąłem ich
- A tak, tak...Sorry - wyszczerzył się Jason
- Kretyni - warknął.
~***~
*Oczami Kelsey*
- Oj przestańcie - parsknęłam śmiechem
- Kim robi dzisiaj domówkę o 18 - powiedziała Blondynka
- Mhm..Wpadniemy z Justinem - uśmiechnęłam się
- Mam nadzieje - powiedziała Susan ruszając brwiami.
Zadzwonił dzwonek na lekcje. Wszyscy weszliśmy do klasy. Justin oczywiście przywitał się grzecznie z nauczycielką. To jej prymus. Zawsze zadawał najwięcej pytań. Zwykle wdż. mnie nudziło, było tak i teraz. Siedziałam, a raczej leżałam na ławce znudzona.
- Proszę pani co pani sądzi o seksie analnym? - wyrwał się Justin
- Boże co za kretyn - szepnęłam do siebie i się zaśmiałam.
Nawet nie słuchałam co nauczycielka mu odpowiedziała.
- Wiecie co..Zrobimy taką scenkę dziewczyna z chłopakiem. Są ze sobą już ponad miesiąc i chłopak oczekuje od niej czegoś więcej. Zobaczymy jak powinnyście odmówić.
Pierwszy zgłosił się Justin
- To ja z Kelsey! - krzyknął
- Co? - krzyknęłam na całą klasę podrywając się z ławki
- Chodź - zachęcał mnie szatyn i pociągnął za rękę
Niechętnie za nim poszłam. Stanęliśmy na środku klasy
- Ślicznie dziś wyglądasz - powiedział puszczając mi oczko
- Mam mu odmówić? - zapytałam nauczycielkę
- Tak - uśmiechnęła się serdecznie
- Ty..też...niczego sobie - zaśmiałam się
- Wiesz co..jesteśmy ze sobą już tak długoo..
- Dopiero miesiąc - nie pozwoliłam mu dokończyć
- No przecież mówię, że długoo...i chyba powinniśmy przejść na następny etap
- A co to gra? że będziemy skakać po etapach - wszyscy się zaśmiali
- Kicia..No nie bądź taka..Przecież się kochamy - uśmiechnął się uwodzicielsko podchodząc do mnie
- Nie jestem na to jeszcze gotowa
- Ale ja jestem. - puścił mi oczko- Zobaczysz...będzie fajnie - dodał
- Nie wątpię, ale nie chcę
- Kochasz mnie czy nie? - niemalże wykrzyczał poirytowany
- No kocham, kocham - powiedziałam śmiejąc się pod nosem
- No...to co za problem, żebyś się ze mną przespała? - zapytał
- Dla mnie duży!
- Zaraz go możemy rozwiązać - powoli do mnie podchodził
- Rozwiązać to sobie możesz buta - uśmiechnęłam się zadziornie
- Nieee...proszę pani...Ja tak nie mogę! - zaśmiał się chłopak
Nauczycielka wstała z krzesła i zaczęła bić mi brawo.
- Brawo Kelss - zaśmiała się nauczycielka
Od razu wróciłam na swoje miejsce dumna, a za mną szatyn. Obrażony
- Co ci? - zapytałam
- Nic - powiedział oschle
- Justin?
- Mnie się nie odmawia - powiedział odwracając głowę w drugą stronę
- Ale tak kazała pani - zaśmiałam się
- Kim robi dzisiaj domówkę. Przyjdziemy? - dodałam
- Jak chcesz to idź
- Ale nie chcę bez ciebie...Biebeeeeer noo - zaśmiałam się i pogładziłam ręką jego kolano. Szatyn spojrzał na mnie na co zagryzłam dolną wargę starając się wyglądać jakoś kusząco.
- Zastanowię się - uśmiechnął się Jus
__________________________________________________________________________
Jest rozdział 22 +18
Podoba wam się? Starałam się, żeby był jak najdłuższy.
Jak zwykle pytania zadajecie <<TU>>
To teraz tak
30 kom = rozdział 22 <3 :*
Spojrzeniem Wyznawaj Mi Miłość
poniedziałek, 17 lutego 2014
:)
Dzisiaj myślę, że o 21 będzie nowy rozdział :) Powiadomić kogoś ? Mogę powiadamiać was o nowych rozdziałach na ask.fm. W kom wpiszcie swoje jeśli chcecie :*
niedziela, 9 lutego 2014
Rozdział 21
Justin wziął mnie na ręce, i zaniósł do sypialni a sam poszedł wziąć prysznic. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam
*Oczami Justina*
Po wzięciu prysznica poszedłem do Kelsey, tak słodko spała że nie chciałem jej obudzić tylko przykryłem ją kocem i położyłem się koło niej.
Gdy wstałem Kels jeszcze spała, poszedłem wziąć krótki prysznic, i poszedłem zrobić śniadanie. Gdy tosty były już prawie gotowe do kuchni weszła Kelss, spojrzałem na nią i uśmiechnąłem się
- Cześć kochanie, jak się spało ?
- Hej, a bardzo dobrze, już chyba wytrzeźwiałam
- Taak? Wczoraj byłaś mocno wstawiona.- powiedziałem
-Jeszcze odczuwam trochę skutki wczorajszej nocy
-Masz ochotę na tosta- spytałem
-Taak jestem głodna- powiedziała i poszła usiąść na kanapę
-Jeszcze odczuwam trochę skutki wczorajszej nocy
-Masz ochotę na tosta- spytałem
-Taak jestem głodna- powiedziała i poszła usiąść na kanapę
Wyciągnąłem wszystkie tosty wziąłem kakao i usiadłem koło Kelss podając jej śniadanie
- Dziękuję Ci, kochany jesteś
- Nie ma za co, wiem, że jestem baaaardzooo kochany- powiedziałem
-No ale wiesz tak bez przesady- uśmiechnęła się cwano- ale i tak cię kocham
-Ja ciebię też księżniczko- pocałowałem ją w policzek
-No ale wiesz tak bez przesady- uśmiechnęła się cwano- ale i tak cię kocham
-Ja ciebię też księżniczko- pocałowałem ją w policzek
*Oczami Kelsey*
Justin jest taki romantyczny, to mój najlepszy chłopak na świecie. Nagle usłyszałam drganie telefonu, gdy spojrzałam miała jedynie powiadomienie:
"Rocznica z Justinem" , o boże !! Na śmierć, zapomniałam o niej !! No i co teraz ?
Gwałtownie wstałam z kanapy
- Kelss co się stało?
- Yyy...nie nic Justin nie przejmuj się idę się ubrać - uśmiechnęłam się i pobiegłam na górę. Po ubraniu się zapytałam Justina czy by nie zawiózł mnie do domu
- Kochanie .... zawieziesz mnie do domu ? Muszę coś załatwić.
- No okey kochanie, jeżeli chcesz.
Szatyn uśmiechną się i pocałował w czoło.
Poszliśmy do auta, Justin otworzył m drzwi, następnie je zamkną obszedł samochód i usiadł na miejscu kierowcy.
- A co musisz załatwić ?
- Nie ważne kochanie.
- No dobra nie mów - powiedział zlekceważonym głosem
Dotarliśmy na miejsce ....
______________________________________________________________________
JEST ROZDZIAŁ 21!! DŁUGO OCZEKIWANY, CHYBA :D
Dziękuje za miłe komentarze po rozdziałem 20. Kochani jesteście
25 KOMENTARZY= ROZDZIAŁ 22
______________________________________________________________________
JEST ROZDZIAŁ 21!! DŁUGO OCZEKIWANY, CHYBA :D
Dziękuje za miłe komentarze po rozdziałem 20. Kochani jesteście
25 KOMENTARZY= ROZDZIAŁ 22
sobota, 18 stycznia 2014
Rozdział 20
Stringi, stringi, prezerwatywy, kosmetyki i wiele innych, ale najbardziej rozbawił mnie jeden prezent kajdanki z różowym futerkiem z podpisem ''Dla Justina, żeby mu było łatwiej Cię powstrzymywać'' i flaszka '' Dla Ciebie, żeby Justin mógł użyć kajdanek'' Parsknęłam śmiechem i dałam chłopakowi jego prezent, a sama już doiłam czystą. Teraz nawet sam smak wódki mi nie przeszkadzał. Piłam ją bez popity na co wielu znajomych się krzywiło.
- Dawaj to - zaśmiał się szatyn wyrywając mi butelkę, do której dosłownie się przyssałam.
- Oddaj - parsknęłam śmiechem chwiejąc się na nogach
- Już wystarczy...bo użyję kajdanek - zaśmiał się szatyn kręcąc na placu kajdankami
- Byłam dzisiaj bardzo niegrzeczna - zagryzłam dolną wargę patrząc na chłopaka i wystawiając w jego stronę ręce do skucia.
Justin przeczesał palcami swoją idealnie ułożoną fryzurę i wypuścił powietrze z płuc.
- Gdybyś tylko była trzeźwa - powiedział z żalem przytulając mnie do siebie.
- Radźcie sobie sami - zaśmiała się Tay i odeszła z resztą przyjaciół
- Chodź zatańczyć - szepnęłam do Biebera
- Mhm - mruknął i pociągnął mnie w stronę wolnego miejsca na parkiecie.
Ułożył dłonie na moim pasie i zaczął kołysać moimi biodrami. Zarzuciłam mu ręce na szyję i wpatrywałam się w jego ciemne brązowe oczy, w których można było utonąć. Tańcząc czułam się coraz swobodniej. Odwróciłam się do chłopaka tyłem trzymając go za ręce i 'ocierałam' się cała o niego. Szatynowi się to chyba spodobało, ponieważ puścił moje ręce i położył je ma moich biodrach mocno do siebie dociskając. Cały czas muskał moją szyję wargami co doprowadzało mnie do szaleństwa.
- Jestem już zmęczony - wyszeptał mi do ucha
- Jeszcze niee - odwróciłam się w stronę chłopaka
- Kelsey...sama ledwo stoisz - zaśmiał się Jus
- No doobra - powiedziałam niechętnie i zeszłam z parkietu razem z chłopakiem kierując się w stronę kanap gdzie siedzieli moi najbliżsi przyjaciele.
- Heellow! - pomachałam przyjaciołom jak niepełnosprawna na co wszyscy się zaśmiali.
Szatyn usiadł pierwszy i zaraz wziął mnie na kolana, nie zdążył mnie objąć kiedy już leżałam na podłodze pękając ze śmiechu. Nawet nie wiem jak do tego doszło, że spadłam.
- Cholera - zaśmiał się chłopak i podniósł mnie z zmieni kolejny raz sadzając mnie sobie na kolanach, tyle że tym razem mnie trzymał w pasie
- Drinki - uśmiechnęłam się jak małe dziecko na widok lizaków i już sięgałam po kieliszek z kolorowym trunkiem kiedy wyprzedził mnie szatyn odsuwając go dalej.
- No weeź! - Powiedziałam oburzona
Przewróciłam teatralnie oczami i zaczęłam się lekko kiwać w rytm muzyki.
- Idę do ubikacji - poinformowałam Justina z grymasem na twarzy
- Już - chłopak się już podnosił
- Sama - zaśmiałam się
- Dam rade - dodałam
Wstałam i chwiejnym krokiem szłam w stronę toalety rozkładając ręce na boki, żeby trzymać równowagę. W szpilkach niestety trudno jest się poruszać w stanie nietrzeźwości, tak więc co chwilę wyginały mi się kostki. Zeszłam jakoś po schodach i weszłam na parkiet żeby trochę potańczyć. Wypiłam następnego mocnego drinka i weszłam na bar. Z zamkniętymi oczami tańczyłam. Muzyka pochłonęła całe moje ciało. Uwielbiam tańczyć. Zapomniałam, że wokół mnie zrobiło sie niezłe zgromadzenie gapiów, jednak nie obchodziło mnie to. Jak to po alkoholu robiło mi się gorąco. Nie myślałam racjonalnie i powoli zaczęłam rozsuwać zamek od sukienki, który znajdował się z boku.
- Kelsey! - usłyszałam krzyk chłopaka
Uśmiechnęłam się tylko słodko i już po chwili byłam w samej koronkowej czarnej bieliźnie. Wszyscy gwizdali i klaskali w dłonie wykrzykując 'dalej'.
- Kelsey złaź! - krzyknął chłopak znajdujący się przy barze.
Ignorowałam go i dalej tańczyłam śmiejąc się przy tym głośno. Nagle jakimś cudem znalazłam się na rękach Justina okryta jego bluzą.
- Eeee - wszyscy krzyknęli załamani
- Koniec przedstawienia. Kelsey kończy na dzisiaj swoje urodziny - warknął szatyn
- Kto Ci pozwolił się rozbierać? - spytał szatyn wynosząc mnie z clubu
- Mrr...więc mam się rozbierać tylko wtedy kiedy mi pozwolisz? - parsknęłam niepohamowanym śmiechem
- Tak! - powiedział stanowczo i wsadził mnie do samochodu i sam zaraz siedział obok.
- Justin chodźmy się kochać - zagryzłam dolną wargę
- Tak, tak...już jedziemy - zaśmiał się pod nosem szukając kluczy.
- Juustin - przeciągnęłam jego imię i uśmiechnęłam się do szatyna uwodzicielsko
- Nie rób tak - spojrzał na mnie chłopak oblizując usta
Szatyn odpalił silnik i ruszyliśmy. W końcu ssamochód zatrzymał się. Byliśmy pod domem Justina. Chłopak nic się nie odzywając wysiadł z auta i przyszedł do mnie wyciągając mnie z auta, ponieważ dalej nie byłam w stanie sama utrzymać równowagi. Cały czas się śmiałam podczas krótkiej drogi do domu.
- Szzz - Justin przyłożył mi do ust palec
Cicho zachichotałam i chłopak oparł mnie o ścianę, a sam szukał kluczy od domu
- A jak twoja mama nas usłysz?
- Wróci po południu jutro - powiedział otwierając drzwi
- Idziemy - rzucił i teraz zorientował się, że leżę na ziemi
- Cholera zaklął pod nosem i schylił sie by wziąć mnie na ręce.
___________________________________________________________________________
JEST ROZDZIAŁ 20 ! Mam nadzieję, że się spodoba :) 21 rozdział będzie gdy zobaczę na blogu 25 komentarzy. Przypominam o rozdziały pytacie się tu -->Ask.fm
- Dawaj to - zaśmiał się szatyn wyrywając mi butelkę, do której dosłownie się przyssałam.
- Oddaj - parsknęłam śmiechem chwiejąc się na nogach
- Już wystarczy...bo użyję kajdanek - zaśmiał się szatyn kręcąc na placu kajdankami
- Byłam dzisiaj bardzo niegrzeczna - zagryzłam dolną wargę patrząc na chłopaka i wystawiając w jego stronę ręce do skucia.
Justin przeczesał palcami swoją idealnie ułożoną fryzurę i wypuścił powietrze z płuc.
- Gdybyś tylko była trzeźwa - powiedział z żalem przytulając mnie do siebie.
- Radźcie sobie sami - zaśmiała się Tay i odeszła z resztą przyjaciół
- Chodź zatańczyć - szepnęłam do Biebera
- Mhm - mruknął i pociągnął mnie w stronę wolnego miejsca na parkiecie.
Ułożył dłonie na moim pasie i zaczął kołysać moimi biodrami. Zarzuciłam mu ręce na szyję i wpatrywałam się w jego ciemne brązowe oczy, w których można było utonąć. Tańcząc czułam się coraz swobodniej. Odwróciłam się do chłopaka tyłem trzymając go za ręce i 'ocierałam' się cała o niego. Szatynowi się to chyba spodobało, ponieważ puścił moje ręce i położył je ma moich biodrach mocno do siebie dociskając. Cały czas muskał moją szyję wargami co doprowadzało mnie do szaleństwa.
- Jestem już zmęczony - wyszeptał mi do ucha
- Jeszcze niee - odwróciłam się w stronę chłopaka
- Kelsey...sama ledwo stoisz - zaśmiał się Jus
- No doobra - powiedziałam niechętnie i zeszłam z parkietu razem z chłopakiem kierując się w stronę kanap gdzie siedzieli moi najbliżsi przyjaciele.
- Heellow! - pomachałam przyjaciołom jak niepełnosprawna na co wszyscy się zaśmiali.
Szatyn usiadł pierwszy i zaraz wziął mnie na kolana, nie zdążył mnie objąć kiedy już leżałam na podłodze pękając ze śmiechu. Nawet nie wiem jak do tego doszło, że spadłam.
- Cholera - zaśmiał się chłopak i podniósł mnie z zmieni kolejny raz sadzając mnie sobie na kolanach, tyle że tym razem mnie trzymał w pasie
- Drinki - uśmiechnęłam się jak małe dziecko na widok lizaków i już sięgałam po kieliszek z kolorowym trunkiem kiedy wyprzedził mnie szatyn odsuwając go dalej.
- No weeź! - Powiedziałam oburzona
Przewróciłam teatralnie oczami i zaczęłam się lekko kiwać w rytm muzyki.
- Idę do ubikacji - poinformowałam Justina z grymasem na twarzy
- Już - chłopak się już podnosił
- Sama - zaśmiałam się
- Dam rade - dodałam
Wstałam i chwiejnym krokiem szłam w stronę toalety rozkładając ręce na boki, żeby trzymać równowagę. W szpilkach niestety trudno jest się poruszać w stanie nietrzeźwości, tak więc co chwilę wyginały mi się kostki. Zeszłam jakoś po schodach i weszłam na parkiet żeby trochę potańczyć. Wypiłam następnego mocnego drinka i weszłam na bar. Z zamkniętymi oczami tańczyłam. Muzyka pochłonęła całe moje ciało. Uwielbiam tańczyć. Zapomniałam, że wokół mnie zrobiło sie niezłe zgromadzenie gapiów, jednak nie obchodziło mnie to. Jak to po alkoholu robiło mi się gorąco. Nie myślałam racjonalnie i powoli zaczęłam rozsuwać zamek od sukienki, który znajdował się z boku.
- Kelsey! - usłyszałam krzyk chłopaka
Uśmiechnęłam się tylko słodko i już po chwili byłam w samej koronkowej czarnej bieliźnie. Wszyscy gwizdali i klaskali w dłonie wykrzykując 'dalej'.
- Kelsey złaź! - krzyknął chłopak znajdujący się przy barze.
Ignorowałam go i dalej tańczyłam śmiejąc się przy tym głośno. Nagle jakimś cudem znalazłam się na rękach Justina okryta jego bluzą.
- Eeee - wszyscy krzyknęli załamani
- Koniec przedstawienia. Kelsey kończy na dzisiaj swoje urodziny - warknął szatyn
- Kto Ci pozwolił się rozbierać? - spytał szatyn wynosząc mnie z clubu
- Mrr...więc mam się rozbierać tylko wtedy kiedy mi pozwolisz? - parsknęłam niepohamowanym śmiechem
- Tak! - powiedział stanowczo i wsadził mnie do samochodu i sam zaraz siedział obok.
- Justin chodźmy się kochać - zagryzłam dolną wargę
- Tak, tak...już jedziemy - zaśmiał się pod nosem szukając kluczy.
- Juustin - przeciągnęłam jego imię i uśmiechnęłam się do szatyna uwodzicielsko
- Nie rób tak - spojrzał na mnie chłopak oblizując usta
Szatyn odpalił silnik i ruszyliśmy. W końcu ssamochód zatrzymał się. Byliśmy pod domem Justina. Chłopak nic się nie odzywając wysiadł z auta i przyszedł do mnie wyciągając mnie z auta, ponieważ dalej nie byłam w stanie sama utrzymać równowagi. Cały czas się śmiałam podczas krótkiej drogi do domu.
- Szzz - Justin przyłożył mi do ust palec
Cicho zachichotałam i chłopak oparł mnie o ścianę, a sam szukał kluczy od domu
- A jak twoja mama nas usłysz?
- Wróci po południu jutro - powiedział otwierając drzwi
- Idziemy - rzucił i teraz zorientował się, że leżę na ziemi
- Cholera zaklął pod nosem i schylił sie by wziąć mnie na ręce.
___________________________________________________________________________
JEST ROZDZIAŁ 20 ! Mam nadzieję, że się spodoba :) 21 rozdział będzie gdy zobaczę na blogu 25 komentarzy. Przypominam o rozdziały pytacie się tu -->Ask.fm
czwartek, 16 stycznia 2014
Rozdział 19
- Ślicznie wyglądasz - dodał i delikatnie położył dłonie na moich biodrach
- Justin? - szepnęłam przełykając ślinę. Nie mogłam się poruszyć, nie byłam w stanie cokolwiek zrobić. Jego oddech na mojej szyi paraliżował moje ciało. Kiedy w końcu zdjął mi opaskę ku moim oczom ukazała się plaża oświetlona małymi lampkami i multum kabelków nie wiadomo skąd dobiegających. Był też koc, poduszki, szampan i kieliszki. Zaniemówiłam. Naprawdę się postarał. Moje oczy szybko się zaszkliły, ale co było tego powodem? Wzruszenie? Czy powracający ból?
- Jus.. - nie pozwolił mi dokończyć kiedy jego usta znalazły się na mojej szyi.
- Nic nie mów - szepnął.
Po moich policzkach spływały łzy, łzy radości i smutku. Odwróciłam się do chłopaka.
- Justin...ja...nie mogę - szepnęłam i odeszłam przecierając mokre policzki.
- Kelsey! - krzyknął
Szłam, a raczej pędziłam i płakałam. Nie mogę pozwolić na to, by kolejny raz mnie zranił. Kolejnego razu mogę nie przetrwać.
- Kelsey, proszę - nagle usłyszałam szatyna obok siebie. Złapał mnie w pasie i zwinnym ruchem obrócił w swoją stronę.
- Ja...nie mogę...Nie mogę pozwolić na to, żebyś mnie kolejny raz zranił - wyszeptałam zanosząc się płaczem.
- Nie zranię Cię. - szepnął i złożył pojedynczy pocałunek na moich ustach.
- Obiecuję - dodał
- Nie wierzę Ci już - Spojrzałam w jego oczy..przepełnione smutkiem, żalem i tęsknotą.
- Proszę Cię...nie utrudniajmy sobie tego - dodałam
- Ale ja Cię Kocham - powiedział głaszcząc mój policzek cały czas bacznie mi się przyglądając
- Nie...Nie mogę...- wydukałam mocno wtulając się w chłopaka. Tak bardzo mi go brakowało.
- Kocham Cię słyszysz? Kocham! - wyszeptał dając nacisk na ostatnie słowo mocno mnie do siebie przytulając.
- Nie potrafię bez Ciebie żyć. - dodał całując mnie w głowę.
Znowu mu ulegnę? Znowu mnie zrani? Czy tak ma wyglądać moje życie? Mam być cały czas raniona? Czym sobie na to zasłużyłam? Podniosłam na chwilę głowę by spojrzeć na chłopaka. Z jego policzka cały czas spływała łza. Piewszy raz widzę jak płacze. Może faktycznie...mu zależy?
- Przepraszam - szepnął i cmoknął moje usta, jednak ja pogłębiłam ten pocałunek. Nie mogłam się oprzeć. Z moich policzków nie przestawały spływać łzy. Nie przerywając pocałunku cały czas cofaliśmy się do miejsca, które przygotował szatyn. Wreszcie Chłopak pierwszy powoli schodził by usiąść, a ja za nim siadając mu na kolanach. Boję się powiedzieć mu, że go Kocham, boję się, że pomyśli, że jestem słaba, że znowu mnie zrani. Wplotłam palce we włosy chłopaka i delikatnie je mierzwiłam. Nie miałam zamiaru przerywać tej chwili. Tęskniłam za nim! Nie dałabym rady wyrzucić go ze swojego życia ot tak. Na to potrzebowałabym dużo czasu, a chodząc z nim do jednej szkoły...nie wiem czy w ogóle byłabym wstanie przestać go kochać. Powoli napierałam na Justina by się położył. W końcu oderwałam od niego swoje usta i położyłam głowę na jego klatce piersiowej. Wsłuchiwałam się w bicie jego serca.
- Bije dla Ciebie - szepnął bawiąc się moimi loczkami.
Nie odezwałam się, tylko się uśmiechnęłam, nagle chłopak sięgnął po coś do kieszeni.
- Chcę, żebyś wiedziała, że nigdy nie przestanę Cię Kochać - powiedział wręczając mi piękny łańcuszek. Podniosłam się do pozycji siedzącej oglądając prezent
- Wszystkiego najlepszego - uśmiechnął się chłopak leżący pode mną.
Uśmiechnęłam się do niego i wręczyłam mu łańcuszek by mi go zapiął. Justin lekko się podniósł. Uniosłam włosy w górę dając mu możliwość zapięcia go. po chwili jego usta pieściły moją nagą szyję. Opuściłam powoli włosy i objęłam rękoma szyję chłopaka. Delikatnie odchyliłam głowę do tyłu dając mu lepszy dostęp. Cały czas milczałam. Jego pocałunki...co raz rozgrzewały moje ciało do granic możliwości, jego ręce z pasa przeniosły się na nogi, delikatnie je gładząc i powoli przesuwały się w stronę moich pośladków, aż do nich dotarły i na nich spoczęły. Delikatnie się uśmiechnęłam. Znowu zaczęłam napierać na chłopaka by się położył. Nie przerywaliśmy pocałunku, szatyn cały czas jeździł dłońmi po moich nogach, aż do pośladków. Łzy znowu zalały moje policzki.
- Co jest? - szepnął trzymając mnie za policzki.
- Proszę Cię...nigdy więcej mi tego nie rób - wyszeptałam i cmoknęłam malinowe usta chłopaka
- Obiecuję - uśmiechnął się i otarł moje policzki.
Zagryzłam niepewnie wargę i ułożyłam głowę na klatce piersiowej chłopaka.
- Mam szampana - wyrwał się nagle chłopak, jakby mu się właśnie przypomniało
- Ja chyba nie powinnam pić - zaśmiałam się
- Trochę bąbelków Ci nie zaszkodzi. Zresztą zaraz jedziemy na twoją imprezę - uśmiechnął się chłopak podnosząc się. Zeszłam z niego i usiadłam obok, a on w tym czasie nalewał szampana.
- Wszystko jest tak...zaplanowane. Skąd wiedziałeś, że Ci wybaczę?
- Szczerze mówiąc to bałem się tego spotkania. Nie byłem pewny czy mi wybaczysz.- powiedział spuszczając lekko głowę w dół.
- Kocham Cię - wreszcie się odważyłam to powiedzieć
Chłopak spojrzał na mnie uśmiechnięty i musnął moje usta swoimi wargami po czym wręczył mi kieliszek.
- A więc za nas - uśmiechnął się szatyn bijąc kieliszkiem o mój
- Za nas - szepnęłam z uśmiechem i upiłam łyk szampana
Wypiłam dwa kieliszki, a Justin trzy i przyszedł czas by się zbierać. Poskładaliśmy koc i zmierzaliśmy w stronę parkingu.
- Ale chyba nie będziesz prowadził? - popatrzyłam na niego z nadzieją, że powie 'nie'
- Przecież mało wypiłem - zaśmiał się
- Zadzwonię po Bellę - powiedziałam i wyjęłam z torebki telefon
- Kelss...mogę prowadzić - uśmiechnął się chłopak
- Bella... przyjedziesz po mnie i Justina? Nie chcę, żeby prowadził
- Jasne, zaraz będę - usłyszałam przyjaciółkę i rozłączyłam się
- Nie będziesz prowadził - powiedziała stanowczo taranując mu dojście do drzwi. Szatyn oparł się na rękach o samochód tworząc tzw. klatkę. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy, aż nasze twarze się zbliżały. Patrzyłam to na jego usta to na oczy i tak w kółko, on robił to samo. Ostatni raz oblizał usta, delikatnie rozchyliłam wargi i już po chwili jego język współgrał z moim. Jakże przepiękną chwilę przerwała nam brunetka odchrząkając głośno. Byliśmy tak pochłonięci pocałunkiem, że nawet nie usłyszeliśmy nadjeżdżającego samochodu. Chłopak chyba nie miał zamiaru tego kończyć. Bella jeszcze raz głośno odchrząknęła i wtedy zdenerwowany szatyn odszedł ode mnie na krok.
- Musiałaś? - warknął szatyn w kierunku przyjaciółki
- Jeej...wybacz...chcecie iść na piechotę? - zaśmiała się brunetka
- Nie! Już idziemy - zaśmiałam się ocierając usta
- Chodź - uśmiechnęłam sie w stronę chłopaka wyciągając do niego rękę, którą zaraz szatyn złapał i splótł nasze palce
- Jak miło was znowu widzieć razem - uśmiechnęła się brunetka bawiąc się kluczami. Uśmiechnęłam się słysząc te słowa i mocno wtuliłam w szatyna. Wsiedliśmy do samochodu i od razu wyjęłam lusterko zaczynając poprawiać rozmazany makijaż.
- I tak jesteś piękna - uśmiechnął się szatyn całując mnie w policzek.
- No to dzisiaj zaszalejesz - zaśmiała się Kim
- Ona nie pije - powiedział stanowczo Justin
- Bo się boisz, że nie wytrzymasz? - parsknęła śmiechem dziewczyna odpalając samochód
- Justin ma rację...wolę pamiętać swoje urodziny - zaśmiałam się
- I tak sama sięgniesz po alkohol, albo nawet Justin Ci da - wyszczerzyła się dziewczyna poprawiając lusterko
Resztę drogi tylko się śmialiśmy, aż dojechaliśmy do clubu. Kiedy otworzyłam drzwi nagle wszyscy wyskoczyli śpiewając ''Sto lat'' Była masa ludzi. Oczy zaszły mi łzami ledwo co widziałam przyjaciół. Szatyn objął mnie silnym ramieniem i ucałował w głowę
- Wszystkiego najlepszego - szepnął i weszliśmy głębiej. Została puszczona muzyka i wszyscy świetnie się bawili.
- Dziękuję - powiedziałam płacząc ze wzruszenia do Belli, a zaraz przytuliłam resztę przyjaciół którzy to zorganizowali. Jestem im wdzięczna, że pomogli mi pogodzić się z Justinem. Złapałam chłopaka za rękę i zaciągnęłam na parkiet. Założyłam mu ręce na szyję, a on objął mnie w pasie. Poruszaliśmy się w rytm muzyki. W końcu wyczerpana zeszłam z chłopakiem z parkietu.
- Chce mi się pić - powiedziałam z grymasem
Biebs głośno westchnął i nalał do kubka alkohol, ponieważ tylko on był tu dostępny.
- Ale ostrożnie - powiedział poważnie wręczając mi kubek
- Bo się boisz? - parsknęłam śmiechem
- To nie jest śmieszne! - oburzył się
- Jest - wyszczerzyłam się pijąc alkohol
- Wcale nie! - skrzyżował ręce na piersiach
- Jakbyś nie mogła być taka codziennie - zagryzł dolną wargę
- Pijana? - popatrzyłam na niego zdziwiona
- NIE! - parsknął śmiechem
- Taka chętna - powiedział oblizując usta
Nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać.
- Przestań - zmarszczył brwi oburzony
- Przepraszam - wydukałam dławiąc się śmiechem
Chłopak milczał udając obrażonego.
- Oj noo - uśmiechnęłam się i cmoknęłam chłopaka w usta
Nawet się nie obejrzałam jak mój kubek stał się pusty.
- Nalej - uśmiechnęłam się słodko
- Nie Kelsey...nie chcę znowu przez to przechodzić - spuścił głowę śmiejąc się pod nosem.
- Naleeeej - przeciągnęłam i przeskoczyłam z jednej nogi na drugą. Ile to piwo ma %??
- Juustiiiinn...To coś Ci później pokaże - poruszałam seksownie brwiami.
Bieber momentalnie się ożywił i nalał mi alkoholu do kubeczka.
- A nie mówiłam, że ją spoisz? - parsknęła śmiechem Kim
- Co? Ja? Ja nic...- wystraszył się chłopak
- Toż to ona już jest pijana - zaśmiała się Susan
- Nie? - popatrzył na mnie szatyn
- Inaczej nie cieszyłaby się do kubka - zaśmiał się Kevin
- Gdybyście zamówili tu jeszcze normalne napoje...- nie dokończył
- To jest osiemnastka. Musi dziewczyna zaszaleć - wykrzyczała zadowolona blondynka
- Tylko nie szalejcie tak, żebyście pijani w łóżku wylądowali - zaśmiał się Jason
- Jeszcze osiemnaście pasów się należy - poruszyła brwiami Bella
- Co?! - popatrzyłam na wszystkich zszokowana
- Zostawcie to mnie - uśmiechnął się cwano szatyn i objął mnie w pasie.
- Chodźcie prezenty czekają - powiedział Kevin ciągnąc mnie za rękę w stronę stołu z prezentami.
____________________________________________________________________
Jest rozdział 19! Podoba się ? Mam nadzieję, że tak :D Chce ktoś być jeszcze informowany o rozdziałach to napiszcie w komentarzu czy na moim ask'u. A no właśnie jeszcze raz powtarzam na pytania dotyczące rozdziałów odpowiadam tylko tutaj ----><Ask.fm? Nie na facebooku :P No i bez co najmniej 20 komentarzy nie będzie rozdziału 20 :D
- Justin? - szepnęłam przełykając ślinę. Nie mogłam się poruszyć, nie byłam w stanie cokolwiek zrobić. Jego oddech na mojej szyi paraliżował moje ciało. Kiedy w końcu zdjął mi opaskę ku moim oczom ukazała się plaża oświetlona małymi lampkami i multum kabelków nie wiadomo skąd dobiegających. Był też koc, poduszki, szampan i kieliszki. Zaniemówiłam. Naprawdę się postarał. Moje oczy szybko się zaszkliły, ale co było tego powodem? Wzruszenie? Czy powracający ból?
- Jus.. - nie pozwolił mi dokończyć kiedy jego usta znalazły się na mojej szyi.
- Nic nie mów - szepnął.
Po moich policzkach spływały łzy, łzy radości i smutku. Odwróciłam się do chłopaka.
- Justin...ja...nie mogę - szepnęłam i odeszłam przecierając mokre policzki.
- Kelsey! - krzyknął
Szłam, a raczej pędziłam i płakałam. Nie mogę pozwolić na to, by kolejny raz mnie zranił. Kolejnego razu mogę nie przetrwać.
- Kelsey, proszę - nagle usłyszałam szatyna obok siebie. Złapał mnie w pasie i zwinnym ruchem obrócił w swoją stronę.
- Ja...nie mogę...Nie mogę pozwolić na to, żebyś mnie kolejny raz zranił - wyszeptałam zanosząc się płaczem.
- Nie zranię Cię. - szepnął i złożył pojedynczy pocałunek na moich ustach.
- Obiecuję - dodał
- Nie wierzę Ci już - Spojrzałam w jego oczy..przepełnione smutkiem, żalem i tęsknotą.
- Proszę Cię...nie utrudniajmy sobie tego - dodałam
- Ale ja Cię Kocham - powiedział głaszcząc mój policzek cały czas bacznie mi się przyglądając
- Nie...Nie mogę...- wydukałam mocno wtulając się w chłopaka. Tak bardzo mi go brakowało.
- Kocham Cię słyszysz? Kocham! - wyszeptał dając nacisk na ostatnie słowo mocno mnie do siebie przytulając.
- Nie potrafię bez Ciebie żyć. - dodał całując mnie w głowę.
Znowu mu ulegnę? Znowu mnie zrani? Czy tak ma wyglądać moje życie? Mam być cały czas raniona? Czym sobie na to zasłużyłam? Podniosłam na chwilę głowę by spojrzeć na chłopaka. Z jego policzka cały czas spływała łza. Piewszy raz widzę jak płacze. Może faktycznie...mu zależy?
- Przepraszam - szepnął i cmoknął moje usta, jednak ja pogłębiłam ten pocałunek. Nie mogłam się oprzeć. Z moich policzków nie przestawały spływać łzy. Nie przerywając pocałunku cały czas cofaliśmy się do miejsca, które przygotował szatyn. Wreszcie Chłopak pierwszy powoli schodził by usiąść, a ja za nim siadając mu na kolanach. Boję się powiedzieć mu, że go Kocham, boję się, że pomyśli, że jestem słaba, że znowu mnie zrani. Wplotłam palce we włosy chłopaka i delikatnie je mierzwiłam. Nie miałam zamiaru przerywać tej chwili. Tęskniłam za nim! Nie dałabym rady wyrzucić go ze swojego życia ot tak. Na to potrzebowałabym dużo czasu, a chodząc z nim do jednej szkoły...nie wiem czy w ogóle byłabym wstanie przestać go kochać. Powoli napierałam na Justina by się położył. W końcu oderwałam od niego swoje usta i położyłam głowę na jego klatce piersiowej. Wsłuchiwałam się w bicie jego serca.
- Bije dla Ciebie - szepnął bawiąc się moimi loczkami.
Nie odezwałam się, tylko się uśmiechnęłam, nagle chłopak sięgnął po coś do kieszeni.
- Chcę, żebyś wiedziała, że nigdy nie przestanę Cię Kochać - powiedział wręczając mi piękny łańcuszek. Podniosłam się do pozycji siedzącej oglądając prezent
- Wszystkiego najlepszego - uśmiechnął się chłopak leżący pode mną.
Uśmiechnęłam się do niego i wręczyłam mu łańcuszek by mi go zapiął. Justin lekko się podniósł. Uniosłam włosy w górę dając mu możliwość zapięcia go. po chwili jego usta pieściły moją nagą szyję. Opuściłam powoli włosy i objęłam rękoma szyję chłopaka. Delikatnie odchyliłam głowę do tyłu dając mu lepszy dostęp. Cały czas milczałam. Jego pocałunki...co raz rozgrzewały moje ciało do granic możliwości, jego ręce z pasa przeniosły się na nogi, delikatnie je gładząc i powoli przesuwały się w stronę moich pośladków, aż do nich dotarły i na nich spoczęły. Delikatnie się uśmiechnęłam. Znowu zaczęłam napierać na chłopaka by się położył. Nie przerywaliśmy pocałunku, szatyn cały czas jeździł dłońmi po moich nogach, aż do pośladków. Łzy znowu zalały moje policzki.
- Co jest? - szepnął trzymając mnie za policzki.
- Proszę Cię...nigdy więcej mi tego nie rób - wyszeptałam i cmoknęłam malinowe usta chłopaka
- Obiecuję - uśmiechnął się i otarł moje policzki.
Zagryzłam niepewnie wargę i ułożyłam głowę na klatce piersiowej chłopaka.
- Mam szampana - wyrwał się nagle chłopak, jakby mu się właśnie przypomniało
- Ja chyba nie powinnam pić - zaśmiałam się
- Trochę bąbelków Ci nie zaszkodzi. Zresztą zaraz jedziemy na twoją imprezę - uśmiechnął się chłopak podnosząc się. Zeszłam z niego i usiadłam obok, a on w tym czasie nalewał szampana.
- Wszystko jest tak...zaplanowane. Skąd wiedziałeś, że Ci wybaczę?
- Szczerze mówiąc to bałem się tego spotkania. Nie byłem pewny czy mi wybaczysz.- powiedział spuszczając lekko głowę w dół.
- Kocham Cię - wreszcie się odważyłam to powiedzieć
Chłopak spojrzał na mnie uśmiechnięty i musnął moje usta swoimi wargami po czym wręczył mi kieliszek.
- A więc za nas - uśmiechnął się szatyn bijąc kieliszkiem o mój
- Za nas - szepnęłam z uśmiechem i upiłam łyk szampana
Wypiłam dwa kieliszki, a Justin trzy i przyszedł czas by się zbierać. Poskładaliśmy koc i zmierzaliśmy w stronę parkingu.
- Ale chyba nie będziesz prowadził? - popatrzyłam na niego z nadzieją, że powie 'nie'
- Przecież mało wypiłem - zaśmiał się
- Zadzwonię po Bellę - powiedziałam i wyjęłam z torebki telefon
- Kelss...mogę prowadzić - uśmiechnął się chłopak
- Bella... przyjedziesz po mnie i Justina? Nie chcę, żeby prowadził
- Jasne, zaraz będę - usłyszałam przyjaciółkę i rozłączyłam się
- Nie będziesz prowadził - powiedziała stanowczo taranując mu dojście do drzwi. Szatyn oparł się na rękach o samochód tworząc tzw. klatkę. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy, aż nasze twarze się zbliżały. Patrzyłam to na jego usta to na oczy i tak w kółko, on robił to samo. Ostatni raz oblizał usta, delikatnie rozchyliłam wargi i już po chwili jego język współgrał z moim. Jakże przepiękną chwilę przerwała nam brunetka odchrząkając głośno. Byliśmy tak pochłonięci pocałunkiem, że nawet nie usłyszeliśmy nadjeżdżającego samochodu. Chłopak chyba nie miał zamiaru tego kończyć. Bella jeszcze raz głośno odchrząknęła i wtedy zdenerwowany szatyn odszedł ode mnie na krok.
- Musiałaś? - warknął szatyn w kierunku przyjaciółki
- Jeej...wybacz...chcecie iść na piechotę? - zaśmiała się brunetka
- Nie! Już idziemy - zaśmiałam się ocierając usta
- Chodź - uśmiechnęłam sie w stronę chłopaka wyciągając do niego rękę, którą zaraz szatyn złapał i splótł nasze palce
- Jak miło was znowu widzieć razem - uśmiechnęła się brunetka bawiąc się kluczami. Uśmiechnęłam się słysząc te słowa i mocno wtuliłam w szatyna. Wsiedliśmy do samochodu i od razu wyjęłam lusterko zaczynając poprawiać rozmazany makijaż.
- I tak jesteś piękna - uśmiechnął się szatyn całując mnie w policzek.
- No to dzisiaj zaszalejesz - zaśmiała się Kim
- Ona nie pije - powiedział stanowczo Justin
- Bo się boisz, że nie wytrzymasz? - parsknęła śmiechem dziewczyna odpalając samochód
- Justin ma rację...wolę pamiętać swoje urodziny - zaśmiałam się
- I tak sama sięgniesz po alkohol, albo nawet Justin Ci da - wyszczerzyła się dziewczyna poprawiając lusterko
Resztę drogi tylko się śmialiśmy, aż dojechaliśmy do clubu. Kiedy otworzyłam drzwi nagle wszyscy wyskoczyli śpiewając ''Sto lat'' Była masa ludzi. Oczy zaszły mi łzami ledwo co widziałam przyjaciół. Szatyn objął mnie silnym ramieniem i ucałował w głowę
- Wszystkiego najlepszego - szepnął i weszliśmy głębiej. Została puszczona muzyka i wszyscy świetnie się bawili.
- Dziękuję - powiedziałam płacząc ze wzruszenia do Belli, a zaraz przytuliłam resztę przyjaciół którzy to zorganizowali. Jestem im wdzięczna, że pomogli mi pogodzić się z Justinem. Złapałam chłopaka za rękę i zaciągnęłam na parkiet. Założyłam mu ręce na szyję, a on objął mnie w pasie. Poruszaliśmy się w rytm muzyki. W końcu wyczerpana zeszłam z chłopakiem z parkietu.
- Chce mi się pić - powiedziałam z grymasem
Biebs głośno westchnął i nalał do kubka alkohol, ponieważ tylko on był tu dostępny.
- Ale ostrożnie - powiedział poważnie wręczając mi kubek
- Bo się boisz? - parsknęłam śmiechem
- To nie jest śmieszne! - oburzył się
- Jest - wyszczerzyłam się pijąc alkohol
- Wcale nie! - skrzyżował ręce na piersiach
- Jakbyś nie mogła być taka codziennie - zagryzł dolną wargę
- Pijana? - popatrzyłam na niego zdziwiona
- NIE! - parsknął śmiechem
- Taka chętna - powiedział oblizując usta
Nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać.
- Przestań - zmarszczył brwi oburzony
- Przepraszam - wydukałam dławiąc się śmiechem
Chłopak milczał udając obrażonego.
- Oj noo - uśmiechnęłam się i cmoknęłam chłopaka w usta
Nawet się nie obejrzałam jak mój kubek stał się pusty.
- Nalej - uśmiechnęłam się słodko
- Nie Kelsey...nie chcę znowu przez to przechodzić - spuścił głowę śmiejąc się pod nosem.
- Naleeeej - przeciągnęłam i przeskoczyłam z jednej nogi na drugą. Ile to piwo ma %??
- Juustiiiinn...To coś Ci później pokaże - poruszałam seksownie brwiami.
Bieber momentalnie się ożywił i nalał mi alkoholu do kubeczka.
- A nie mówiłam, że ją spoisz? - parsknęła śmiechem Kim
- Co? Ja? Ja nic...- wystraszył się chłopak
- Toż to ona już jest pijana - zaśmiała się Susan
- Nie? - popatrzył na mnie szatyn
- Inaczej nie cieszyłaby się do kubka - zaśmiał się Kevin
- Gdybyście zamówili tu jeszcze normalne napoje...- nie dokończył
- To jest osiemnastka. Musi dziewczyna zaszaleć - wykrzyczała zadowolona blondynka
- Tylko nie szalejcie tak, żebyście pijani w łóżku wylądowali - zaśmiał się Jason
- Jeszcze osiemnaście pasów się należy - poruszyła brwiami Bella
- Co?! - popatrzyłam na wszystkich zszokowana
- Zostawcie to mnie - uśmiechnął się cwano szatyn i objął mnie w pasie.
- Chodźcie prezenty czekają - powiedział Kevin ciągnąc mnie za rękę w stronę stołu z prezentami.
____________________________________________________________________
Jest rozdział 19! Podoba się ? Mam nadzieję, że tak :D Chce ktoś być jeszcze informowany o rozdziałach to napiszcie w komentarzu czy na moim ask'u. A no właśnie jeszcze raz powtarzam na pytania dotyczące rozdziałów odpowiadam tylko tutaj ----><Ask.fm? Nie na facebooku :P No i bez co najmniej 20 komentarzy nie będzie rozdziału 20 :D
środa, 15 stycznia 2014
Rozdział 18
*Tydzień później*
Leżąc na łóżku usłyszałam wibrowanie mojego telefonu.
Tak? - zaskoczył mnie telefon mamy Justina
-Kelsey, kochanie mogłabyś popilnować prze dwie godzinki Jaxona i Jazzy? Nie wiem gdzie jest Justin, a muszę szybko wyjść.
- Um...jasne...zaraz będę - uśmiechnęłam się do słuchawki i zakończyłam połączenie.
Przynajmniej nie będę siedziała w domu, a rodzeństwo Justina wręcz uwielbiałam. Znałam je tylko tydzień ale to na prawdę słodkie dzieci. Włożyłam tylko buty i wyszłam z domu. Postanowiłam się przejść. Już po niecałych 20 minutach byłam na miejscu. Zadzwoniłam kilka razy dzwonkiem, po czym w drzwiach stanęła ucieszona Pattie
- Wchodz...Ja już wychodzę - uśmiechnęła sie kobieta
- Powiedziałam Justinowi, że pilnujesz dzieci więc niebawem będzie. Nie chcę Cię obciążać dzieciakami, gdzie to Justin powinien ich pilnować - dodała i wyszła szybko. Weszłam do domu i od razu ujrzałam bawiące się dzieci w salonie.
- Kelseyy - ucieszyła się Jazz biegnąc do mnie
- Cześć Kochanie - uśmiechnęłam się do dziewczynki biorąc ją na ręce.
Układaliśmy puzzle i rysowaliśmy, jednak im to nie wystarczyło. Biegały po całym domu. Miałam już powoli zadyszkę, plecy niemiłosiernie mnie bolały od ciągłego schylania się do dzieci. Nagle do domu wpadł Justin...całujący się z Seleną. Zaraz...z Seleną? Robi to specjalnie! Wiedział, że tu będę. Nie zwróciliby na mnie nawet uwagi gdyby nie Jazzy.
- Justin! Zobacz Kelss - zaśmiała się dziewczynka klaszcząc w dłonie.
Wtedy chłopak oderwał się od brunetki i spojrzał na mnie zwycięsko. Patrząc mi w oczy celowo objął ją w pasie. Zrobiło mi sie przykro, fakt...ale nie dałam tego po sobie poznać.
- Chodź Jazmyn...Justin jest zajęty - szepnęłam do dziewczynki biorąc ją na ręce.
- Świetnie się nadajesz do opieki nad bachorami - zaśmiała się Gomez
- A ty do dawania - posłałam jej sztuczny uśmiech.
- Justin! Powiedz jej coś - pisnęła dziewczyna
- Serio? Jeszcze Ci mało? Mówiłam Ci...chcesz Justina? To go sobie weź! Nie musisz mi dogryzać, bo i tak przegrasz, a następnym razem nie ręczę za siebie. - posłałam jej szczery uśmiech i zabrałam dzieci do pokoju gościnnego, by nie oglądać ich więcej.
- Justin? alee - słyszałam krzyki Seleny
- Wyjdź już - krzyknął
- Jeszcze tego pożałujesz! Mnie się nie odmawia - pisnęła i wyszła z domu trzaskając drzwiami.
Uśmiechnęłam się pod nosem. Dzieci były już wyczerpane..ja też. Wszyscy zasnęliśmy na jednym łóżku przytuleni do siebie.
***
*Justin*
Chciałem zrobić jej na złość, ale po co? Skoro już skończyliśmy? Zachowałem się jak skończony idiota! Mam ją odzyskać, a nie jeszcze bardziej ją zniechęcać. Kiedy powiedziała, ze może mnie sobie wziąć...dotarło do mnie, ze nic mi to nie daje, a wręcz przeciwnie..tylko pogorszy. Pożegnałem się z Seleną i chciałem iść przeprosić ją, ale gdy wszedłem do pokoju spała tak..słodko z Jazzy i Jaxonem. Nie mogłem się oprzeć i położyłem się obok nich przytulając się do Kelsey. Nie mogę jej stracić. Tak bardzo brakuje mi jej, jej bliskości, ust, dotyku, słowa 'Kocham Cię'. Niedługo sam zasnąłem.
*Kelsey*
Obudziłam się w przytulona do Jussa. Jak mam teraz wyjść z objęć szatyna? W ogóle co on tutaj robi? Znaczy sie...w łóżku gdzie przysnęłam sobie z dzieciakami? Dał mi wyraźnie do zrozumienia, że też już nie chce próbować. Delikatnie się poruszałam, by nikogo nie obudzić. Szatyn jeszcze mocniej mnie do siebie przytulał, jakby...robił to specjalnie! Przyznaję bez bicia, że...znowu czułam jakbyśmy byli razem, ale on mi tylko utrudniał nasze zerwanie. To KONIEC. Ściągnęłam delikatnie rękę chłopaka ze swojego brzucha i wstałam powoli, by nie obudzić dzieci.
- Gdzie idziesz? - usłyszałam głos chłopaka, aż serce skoczyło mi do gardła
- Do domu - rzuciłam stanowczo
- Zostań proszę - szepnął
- Nie. Myślę, że Selena chętnie skorzysta z mojego miejsca - powiedziałam oschle i nie czekając na odpowiedź wyszłam z pokoju.
- Już wstaliście? - uśmiechnęła się Pattie
- Yyy...Justin jeszcze śpi...Ja..muszę już iść. Do widzenia - powiedziałam i wybiegłam z domu. Skrzyżowałam dłonie na piersiach i szybkim krokiem szłam w kierunku domu.
***
- Ubierz się jakoś seksownie - zaśmiała się Bella
- A nie jestem seksowna? - spytałam robiąc smutną minkę
- Nie o to chodzi - parsknęła śmiechem brunetka
- Po prostu taki wymóg. Zobaczysz nie pożałujesz - uśmiechnęła się Kim układając mi włosy.
Zaraz dziewczyny mnie gdzieś zabierają. Tak...dzisiaj są moje osiemnaste urodziny. Blondynka podkręciła mi włosy i zrobiła makijaż. Poszłam do łazienki się przebrać, po czym gotowa wyszłam głaszcząc gładki materiał sukienki
- Dobrze? - zagryzłam niepewnie wargę
- Bosko - uśmiechnęły się obie i ucałowały mój policzek.
- Więc wychodzimy - powiedziała Kim puszczając oczko blondynce
Wreszcie wyszłyśmy na zewnątrz. Nieznośny wiatr przeleciał przez moją idealnie ułożoną fryzurę. Szybko wsiadłyśmy do samochodu.
- A teraz muszę zawiązać Ci oczy - zaśmiała się Bella
- Ale po co? - spojrzałam na nie przerażona
- Niespodzianka - wyszczerzyła się dziewczyna
- Boje się - parsknęłam śmiechem.
- Oj noo! Dawaj no - powiedziała stanowczo
- No dobra - głośno westchnęłam i pozwoliłam przyjaciółce na zawiązanie mi oczu czerwoną chustką. Długo jechałyśmy. W końcu się gdzieś zatrzymałyśmy. Dziewczyny pomogły mi wysiąść, od razu poczułam zimne powietrze i szum wody. Szłam lekko się chwiejąc bo każda szła w inną stronę
- Mogę to już zdjąć? Zaraz się przewrócę - zaśmiałam się
- Nie! - krzyknęły obie ze śmiechem
- Po co tu w ogóle jesteśmy?
- Zobaczysz! A teraz cicho - parsknęła śmiechem Kim
Po chwili moje szpilki zaczęły zatapiać się w piasku. Kompletnie nie wiedziałam po co mnie tu przyprowadziły, nagle stanęłyśmy i dziewczyny mnie puściły
- Dziewczyny? - krzyknęłam zdenerwowana
- Spokojnie - usłyszałam dobrze znany mi głos. Dalej nie odwiązywałam chustki. Po chwili poczułam ciepły oddech na szyi, a czerwony materiał powoli się rozluźniał.
______________________________________________________________________
Jest rozdział 18!! Trzy rozdziały w jeden dzień ! Wow :) Jutro napiszę 19! A teraz jak wam się podoba? Za pewne wiecie już kto czekał na Kelss na plaży. Czy Kelsey wybaczy Justinowi i na odwrót? Odpowiedź otrzymacie jutro. A i proszę was doceńcie moją pracę i to, że dzisiaj poświęcałam godziny na napisanie rozdziałów. Zróbcie mi niespodziankę i komentujcie. Bo co.... BO BEZ KOMENTARZY NIE MA ROZDZIAŁU :D Hahahah Znaleźć mnie możecie tutaj --> <Ask.fm> <--- Tutaj i tylko tutaj odpowiadam na pytania :)
Leżąc na łóżku usłyszałam wibrowanie mojego telefonu.
Tak? - zaskoczył mnie telefon mamy Justina
-Kelsey, kochanie mogłabyś popilnować prze dwie godzinki Jaxona i Jazzy? Nie wiem gdzie jest Justin, a muszę szybko wyjść.
- Um...jasne...zaraz będę - uśmiechnęłam się do słuchawki i zakończyłam połączenie.
Przynajmniej nie będę siedziała w domu, a rodzeństwo Justina wręcz uwielbiałam. Znałam je tylko tydzień ale to na prawdę słodkie dzieci. Włożyłam tylko buty i wyszłam z domu. Postanowiłam się przejść. Już po niecałych 20 minutach byłam na miejscu. Zadzwoniłam kilka razy dzwonkiem, po czym w drzwiach stanęła ucieszona Pattie
- Wchodz...Ja już wychodzę - uśmiechnęła sie kobieta
- Powiedziałam Justinowi, że pilnujesz dzieci więc niebawem będzie. Nie chcę Cię obciążać dzieciakami, gdzie to Justin powinien ich pilnować - dodała i wyszła szybko. Weszłam do domu i od razu ujrzałam bawiące się dzieci w salonie.
- Kelseyy - ucieszyła się Jazz biegnąc do mnie
- Cześć Kochanie - uśmiechnęłam się do dziewczynki biorąc ją na ręce.
Układaliśmy puzzle i rysowaliśmy, jednak im to nie wystarczyło. Biegały po całym domu. Miałam już powoli zadyszkę, plecy niemiłosiernie mnie bolały od ciągłego schylania się do dzieci. Nagle do domu wpadł Justin...całujący się z Seleną. Zaraz...z Seleną? Robi to specjalnie! Wiedział, że tu będę. Nie zwróciliby na mnie nawet uwagi gdyby nie Jazzy.
- Justin! Zobacz Kelss - zaśmiała się dziewczynka klaszcząc w dłonie.
Wtedy chłopak oderwał się od brunetki i spojrzał na mnie zwycięsko. Patrząc mi w oczy celowo objął ją w pasie. Zrobiło mi sie przykro, fakt...ale nie dałam tego po sobie poznać.
- Chodź Jazmyn...Justin jest zajęty - szepnęłam do dziewczynki biorąc ją na ręce.
- Świetnie się nadajesz do opieki nad bachorami - zaśmiała się Gomez
- A ty do dawania - posłałam jej sztuczny uśmiech.
- Justin! Powiedz jej coś - pisnęła dziewczyna
- Serio? Jeszcze Ci mało? Mówiłam Ci...chcesz Justina? To go sobie weź! Nie musisz mi dogryzać, bo i tak przegrasz, a następnym razem nie ręczę za siebie. - posłałam jej szczery uśmiech i zabrałam dzieci do pokoju gościnnego, by nie oglądać ich więcej.
- Justin? alee - słyszałam krzyki Seleny
- Wyjdź już - krzyknął
- Jeszcze tego pożałujesz! Mnie się nie odmawia - pisnęła i wyszła z domu trzaskając drzwiami.
Uśmiechnęłam się pod nosem. Dzieci były już wyczerpane..ja też. Wszyscy zasnęliśmy na jednym łóżku przytuleni do siebie.
***
*Justin*
Chciałem zrobić jej na złość, ale po co? Skoro już skończyliśmy? Zachowałem się jak skończony idiota! Mam ją odzyskać, a nie jeszcze bardziej ją zniechęcać. Kiedy powiedziała, ze może mnie sobie wziąć...dotarło do mnie, ze nic mi to nie daje, a wręcz przeciwnie..tylko pogorszy. Pożegnałem się z Seleną i chciałem iść przeprosić ją, ale gdy wszedłem do pokoju spała tak..słodko z Jazzy i Jaxonem. Nie mogłem się oprzeć i położyłem się obok nich przytulając się do Kelsey. Nie mogę jej stracić. Tak bardzo brakuje mi jej, jej bliskości, ust, dotyku, słowa 'Kocham Cię'. Niedługo sam zasnąłem.
*Kelsey*
Obudziłam się w przytulona do Jussa. Jak mam teraz wyjść z objęć szatyna? W ogóle co on tutaj robi? Znaczy sie...w łóżku gdzie przysnęłam sobie z dzieciakami? Dał mi wyraźnie do zrozumienia, że też już nie chce próbować. Delikatnie się poruszałam, by nikogo nie obudzić. Szatyn jeszcze mocniej mnie do siebie przytulał, jakby...robił to specjalnie! Przyznaję bez bicia, że...znowu czułam jakbyśmy byli razem, ale on mi tylko utrudniał nasze zerwanie. To KONIEC. Ściągnęłam delikatnie rękę chłopaka ze swojego brzucha i wstałam powoli, by nie obudzić dzieci.
- Gdzie idziesz? - usłyszałam głos chłopaka, aż serce skoczyło mi do gardła
- Do domu - rzuciłam stanowczo
- Zostań proszę - szepnął
- Nie. Myślę, że Selena chętnie skorzysta z mojego miejsca - powiedziałam oschle i nie czekając na odpowiedź wyszłam z pokoju.
- Już wstaliście? - uśmiechnęła się Pattie
- Yyy...Justin jeszcze śpi...Ja..muszę już iść. Do widzenia - powiedziałam i wybiegłam z domu. Skrzyżowałam dłonie na piersiach i szybkim krokiem szłam w kierunku domu.
***
- Ubierz się jakoś seksownie - zaśmiała się Bella
- A nie jestem seksowna? - spytałam robiąc smutną minkę
- Nie o to chodzi - parsknęła śmiechem brunetka
- Po prostu taki wymóg. Zobaczysz nie pożałujesz - uśmiechnęła się Kim układając mi włosy.
Zaraz dziewczyny mnie gdzieś zabierają. Tak...dzisiaj są moje osiemnaste urodziny. Blondynka podkręciła mi włosy i zrobiła makijaż. Poszłam do łazienki się przebrać, po czym gotowa wyszłam głaszcząc gładki materiał sukienki
- Dobrze? - zagryzłam niepewnie wargę
- Bosko - uśmiechnęły się obie i ucałowały mój policzek.
- Więc wychodzimy - powiedziała Kim puszczając oczko blondynce
Wreszcie wyszłyśmy na zewnątrz. Nieznośny wiatr przeleciał przez moją idealnie ułożoną fryzurę. Szybko wsiadłyśmy do samochodu.
- A teraz muszę zawiązać Ci oczy - zaśmiała się Bella
- Ale po co? - spojrzałam na nie przerażona
- Niespodzianka - wyszczerzyła się dziewczyna
- Boje się - parsknęłam śmiechem.
- Oj noo! Dawaj no - powiedziała stanowczo
- No dobra - głośno westchnęłam i pozwoliłam przyjaciółce na zawiązanie mi oczu czerwoną chustką. Długo jechałyśmy. W końcu się gdzieś zatrzymałyśmy. Dziewczyny pomogły mi wysiąść, od razu poczułam zimne powietrze i szum wody. Szłam lekko się chwiejąc bo każda szła w inną stronę
- Mogę to już zdjąć? Zaraz się przewrócę - zaśmiałam się
- Nie! - krzyknęły obie ze śmiechem
- Po co tu w ogóle jesteśmy?
- Zobaczysz! A teraz cicho - parsknęła śmiechem Kim
Po chwili moje szpilki zaczęły zatapiać się w piasku. Kompletnie nie wiedziałam po co mnie tu przyprowadziły, nagle stanęłyśmy i dziewczyny mnie puściły
- Dziewczyny? - krzyknęłam zdenerwowana
- Spokojnie - usłyszałam dobrze znany mi głos. Dalej nie odwiązywałam chustki. Po chwili poczułam ciepły oddech na szyi, a czerwony materiał powoli się rozluźniał.
______________________________________________________________________
Jest rozdział 18!! Trzy rozdziały w jeden dzień ! Wow :) Jutro napiszę 19! A teraz jak wam się podoba? Za pewne wiecie już kto czekał na Kelss na plaży. Czy Kelsey wybaczy Justinowi i na odwrót? Odpowiedź otrzymacie jutro. A i proszę was doceńcie moją pracę i to, że dzisiaj poświęcałam godziny na napisanie rozdziałów. Zróbcie mi niespodziankę i komentujcie. Bo co.... BO BEZ KOMENTARZY NIE MA ROZDZIAŁU :D Hahahah Znaleźć mnie możecie tutaj --> <Ask.fm> <--- Tutaj i tylko tutaj odpowiadam na pytania :)
Rozdział 17
*Dzień później*
-Halo- powiedziałam gdy nieznany numer do mnie zadzwonił
-Dzień dobry czy mówię z Kelsey Foster ?
-Tak a z kim mam przyjemność rozmawiać
-Tutaj Pattie Mallette- powiedziała
To mama Justina, czego ona ode mnie chce?
-Ahh dzień dobry- odpowiedziałam
-Słuchaj Kelsey możemy się spotkać? Przyjechałam do Chicago.
-Oczywiście tylko kiedy ?
-Najlepiej za godzinę
-Dobrze. W restauracji Spacca Napoli?
-Tak do zobaczenia
**
-Dzień dobry- przytuliła mnie
-Dzień dobry
-To Jaxon i Jazmyn - przedstawiła mi swoje dzieci
-Hej - powiedziałam do nich
-Cześć- powiedzieli nieśmiało
Usiadłyśmy i zaczęła się rozmowa.
-Justin tyle mi o tobie opowiadał. Co prawda tylko przez telefon ale mówił, że jesteś piękna.
-Oh Justin mówił- zaczerwieniłam się. On na prawdę jest kochany mimo wszystko.
Rozmawiałyśmy jeszcze przez kilka godzin. Pattie dała mi adres jej nowego domu. I rozstałyśmy się.
_____________________________________________________
Jest rozdział 17! Krótki ale mam zamiar napisać dzisiaj jeszcze jeden. Także komentujcie. A i jak zauważyliście w moim opowiadaniu Jaxon i Jazmyn to dzieci Pattie
-Halo- powiedziałam gdy nieznany numer do mnie zadzwonił
-Dzień dobry czy mówię z Kelsey Foster ?
-Tak a z kim mam przyjemność rozmawiać
-Tutaj Pattie Mallette- powiedziała
To mama Justina, czego ona ode mnie chce?
-Ahh dzień dobry- odpowiedziałam
-Słuchaj Kelsey możemy się spotkać? Przyjechałam do Chicago.
-Oczywiście tylko kiedy ?
-Najlepiej za godzinę
-Dobrze. W restauracji Spacca Napoli?
-Tak do zobaczenia
**
-Dzień dobry- przytuliła mnie
-Dzień dobry
-To Jaxon i Jazmyn - przedstawiła mi swoje dzieci
-Hej - powiedziałam do nich
-Cześć- powiedzieli nieśmiało
Usiadłyśmy i zaczęła się rozmowa.
-Justin tyle mi o tobie opowiadał. Co prawda tylko przez telefon ale mówił, że jesteś piękna.
-Oh Justin mówił- zaczerwieniłam się. On na prawdę jest kochany mimo wszystko.
Rozmawiałyśmy jeszcze przez kilka godzin. Pattie dała mi adres jej nowego domu. I rozstałyśmy się.
_____________________________________________________
Jest rozdział 17! Krótki ale mam zamiar napisać dzisiaj jeszcze jeden. Także komentujcie. A i jak zauważyliście w moim opowiadaniu Jaxon i Jazmyn to dzieci Pattie
Subskrybuj:
Posty (Atom)