czwartek, 16 stycznia 2014

Rozdział 19

- Ślicznie wyglądasz - dodał i delikatnie położył dłonie na moich biodrach
- Justin? - szepnęłam przełykając ślinę. Nie mogłam się poruszyć, nie byłam w stanie cokolwiek zrobić. Jego oddech na mojej szyi paraliżował moje ciało. Kiedy w końcu zdjął mi opaskę ku moim oczom ukazała się plaża oświetlona małymi lampkami i multum kabelków nie wiadomo skąd dobiegających. Był też koc, poduszki, szampan i kieliszki. Zaniemówiłam. Naprawdę się postarał. Moje oczy szybko się zaszkliły, ale co było tego powodem? Wzruszenie? Czy powracający ból?
- Jus.. - nie pozwolił mi dokończyć kiedy jego usta znalazły się na mojej szyi.
- Nic nie mów - szepnął.
Po moich policzkach spływały łzy, łzy radości i smutku. Odwróciłam się do chłopaka.
- Justin...ja...nie mogę - szepnęłam i odeszłam przecierając mokre policzki.
- Kelsey! - krzyknął
Szłam, a raczej pędziłam i płakałam. Nie mogę pozwolić na to, by kolejny raz mnie zranił. Kolejnego razu mogę nie przetrwać.
- Kelsey, proszę - nagle usłyszałam szatyna obok siebie. Złapał mnie w pasie i zwinnym ruchem obrócił w swoją stronę.
- Ja...nie mogę...Nie mogę pozwolić na to, żebyś mnie kolejny raz zranił - wyszeptałam zanosząc się płaczem.
- Nie zranię Cię. - szepnął i złożył pojedynczy pocałunek na moich ustach.
- Obiecuję - dodał
- Nie wierzę Ci już - Spojrzałam w jego oczy..przepełnione smutkiem, żalem i tęsknotą.
- Proszę Cię...nie utrudniajmy sobie tego - dodałam
- Ale ja Cię Kocham - powiedział głaszcząc mój policzek cały czas bacznie mi się przyglądając
- Nie...Nie mogę...- wydukałam mocno wtulając się w chłopaka. Tak bardzo mi go brakowało.
- Kocham Cię słyszysz? Kocham! - wyszeptał dając nacisk na ostatnie słowo mocno mnie do siebie przytulając.
- Nie potrafię bez Ciebie żyć. - dodał całując mnie w głowę.
Znowu mu ulegnę? Znowu mnie zrani? Czy tak ma wyglądać moje życie? Mam być cały czas raniona? Czym sobie na to zasłużyłam? Podniosłam na chwilę głowę by spojrzeć na chłopaka. Z jego policzka cały czas spływała łza. Piewszy raz widzę jak płacze. Może faktycznie...mu zależy?
- Przepraszam - szepnął i cmoknął moje usta, jednak ja pogłębiłam ten pocałunek. Nie mogłam się oprzeć. Z moich policzków nie przestawały spływać łzy. Nie przerywając pocałunku cały czas cofaliśmy się do miejsca, które przygotował szatyn. Wreszcie Chłopak pierwszy powoli schodził by usiąść, a ja za nim siadając mu na kolanach. Boję się powiedzieć mu, że go Kocham, boję się, że pomyśli, że jestem słaba, że znowu mnie zrani. Wplotłam palce we włosy chłopaka i delikatnie je mierzwiłam. Nie miałam zamiaru przerywać tej chwili. Tęskniłam za nim! Nie dałabym rady wyrzucić go ze swojego życia ot tak. Na to potrzebowałabym dużo czasu, a chodząc z nim do jednej szkoły...nie wiem czy w ogóle byłabym wstanie przestać go kochać. Powoli napierałam na Justina by się położył. W końcu oderwałam od niego swoje usta i położyłam głowę na jego klatce piersiowej. Wsłuchiwałam się w bicie jego serca.
- Bije dla Ciebie - szepnął bawiąc się moimi loczkami.
Nie odezwałam się, tylko się uśmiechnęłam, nagle chłopak sięgnął po coś do kieszeni.
- Chcę, żebyś wiedziała, że nigdy nie przestanę Cię Kochać - powiedział wręczając mi piękny łańcuszek. Podniosłam się do pozycji siedzącej oglądając prezent
- Wszystkiego najlepszego - uśmiechnął się chłopak leżący pode mną.
Uśmiechnęłam się do niego i wręczyłam mu łańcuszek by mi go zapiął. Justin lekko się podniósł. Uniosłam włosy w górę dając mu możliwość zapięcia go. po chwili jego usta pieściły moją nagą szyję. Opuściłam powoli włosy i objęłam rękoma szyję chłopaka. Delikatnie odchyliłam głowę do tyłu dając mu lepszy dostęp. Cały czas milczałam. Jego pocałunki...co raz rozgrzewały moje ciało do granic możliwości, jego ręce z pasa przeniosły się na nogi, delikatnie je gładząc i powoli przesuwały się w stronę moich pośladków, aż do nich dotarły i na nich spoczęły. Delikatnie się uśmiechnęłam. Znowu zaczęłam napierać na chłopaka by się położył. Nie przerywaliśmy pocałunku, szatyn cały czas jeździł dłońmi po moich nogach, aż do pośladków. Łzy znowu zalały moje policzki.
- Co jest? - szepnął trzymając mnie za policzki.
- Proszę Cię...nigdy więcej mi tego nie rób - wyszeptałam i cmoknęłam malinowe usta chłopaka
- Obiecuję - uśmiechnął się i otarł moje policzki.
Zagryzłam niepewnie wargę i ułożyłam głowę na klatce piersiowej chłopaka.
 - Mam szampana - wyrwał się nagle chłopak, jakby mu się właśnie przypomniało
- Ja chyba nie powinnam pić - zaśmiałam się
- Trochę bąbelków Ci nie zaszkodzi. Zresztą zaraz jedziemy na twoją imprezę - uśmiechnął się chłopak podnosząc się. Zeszłam z niego i usiadłam obok, a on w tym czasie nalewał szampana.
- Wszystko jest tak...zaplanowane. Skąd wiedziałeś, że Ci wybaczę?
- Szczerze mówiąc to bałem się tego spotkania. Nie byłem pewny czy mi wybaczysz.- powiedział spuszczając lekko głowę w dół.
- Kocham Cię - wreszcie się odważyłam to powiedzieć
Chłopak spojrzał na mnie uśmiechnięty i musnął moje usta swoimi wargami po czym wręczył mi kieliszek.
- A więc za nas - uśmiechnął się szatyn bijąc kieliszkiem o mój
- Za nas - szepnęłam z uśmiechem i upiłam łyk szampana
Wypiłam dwa kieliszki, a Justin trzy i przyszedł czas by się zbierać. Poskładaliśmy koc i zmierzaliśmy w stronę parkingu.
- Ale chyba nie będziesz prowadził? - popatrzyłam na niego z nadzieją, że powie 'nie'
- Przecież mało wypiłem - zaśmiał się
- Zadzwonię po Bellę - powiedziałam i wyjęłam z torebki telefon
- Kelss...mogę prowadzić - uśmiechnął się chłopak
- Bella... przyjedziesz po mnie i Justina? Nie chcę, żeby prowadził
- Jasne, zaraz będę - usłyszałam przyjaciółkę i rozłączyłam się
- Nie będziesz prowadził - powiedziała stanowczo taranując mu dojście do drzwi. Szatyn oparł się na rękach o samochód tworząc tzw. klatkę. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy, aż nasze twarze się zbliżały. Patrzyłam to na jego usta to na oczy i tak w kółko, on robił to samo. Ostatni raz oblizał usta, delikatnie rozchyliłam wargi i już po chwili jego język współgrał z moim. Jakże przepiękną chwilę przerwała nam brunetka odchrząkając głośno. Byliśmy tak pochłonięci pocałunkiem, że nawet nie usłyszeliśmy nadjeżdżającego samochodu. Chłopak chyba nie miał zamiaru tego kończyć. Bella jeszcze raz głośno odchrząknęła i wtedy zdenerwowany szatyn odszedł ode mnie na krok.
- Musiałaś? - warknął szatyn w kierunku przyjaciółki
- Jeej...wybacz...chcecie iść na piechotę? - zaśmiała się brunetka
- Nie! Już idziemy - zaśmiałam się ocierając usta
- Chodź - uśmiechnęłam sie w stronę chłopaka wyciągając do niego rękę, którą zaraz szatyn złapał i splótł nasze palce
- Jak miło was znowu widzieć razem - uśmiechnęła się brunetka bawiąc się kluczami. Uśmiechnęłam się słysząc te słowa i mocno wtuliłam w szatyna. Wsiedliśmy do samochodu i od razu wyjęłam lusterko zaczynając poprawiać rozmazany makijaż.
- I tak jesteś piękna - uśmiechnął się szatyn całując mnie w policzek.
- No to dzisiaj zaszalejesz - zaśmiała się Kim
- Ona nie pije - powiedział stanowczo Justin
- Bo się boisz, że nie wytrzymasz? - parsknęła śmiechem dziewczyna odpalając samochód
- Justin ma rację...wolę pamiętać swoje urodziny - zaśmiałam się
- I tak sama sięgniesz po alkohol, albo nawet Justin Ci da - wyszczerzyła się dziewczyna poprawiając lusterko
Resztę drogi tylko się śmialiśmy, aż dojechaliśmy do clubu. Kiedy otworzyłam drzwi nagle wszyscy wyskoczyli śpiewając ''Sto lat'' Była masa ludzi. Oczy zaszły mi łzami ledwo co widziałam przyjaciół. Szatyn objął mnie silnym ramieniem i ucałował w głowę
- Wszystkiego najlepszego - szepnął i weszliśmy głębiej. Została puszczona muzyka i wszyscy świetnie się bawili.
- Dziękuję - powiedziałam płacząc ze wzruszenia do Belli, a zaraz przytuliłam resztę przyjaciół którzy to zorganizowali. Jestem im wdzięczna, że pomogli mi pogodzić się z Justinem. Złapałam chłopaka za rękę i zaciągnęłam na parkiet. Założyłam mu ręce na szyję, a on objął mnie w pasie. Poruszaliśmy się w rytm muzyki. W końcu wyczerpana zeszłam z chłopakiem z parkietu.
- Chce mi się pić - powiedziałam z grymasem
Biebs głośno westchnął i nalał do kubka alkohol, ponieważ tylko on był tu dostępny.
- Ale ostrożnie - powiedział poważnie wręczając mi kubek
- Bo się boisz? - parsknęłam śmiechem
- To nie jest śmieszne! - oburzył się
- Jest - wyszczerzyłam się pijąc alkohol
- Wcale nie! - skrzyżował ręce na piersiach
- Jakbyś nie mogła być taka codziennie - zagryzł dolną wargę
- Pijana? - popatrzyłam na niego zdziwiona
- NIE! - parsknął śmiechem
- Taka chętna - powiedział oblizując usta
Nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać.
- Przestań - zmarszczył brwi oburzony
- Przepraszam - wydukałam dławiąc się śmiechem
Chłopak milczał udając obrażonego.
- Oj noo - uśmiechnęłam się i cmoknęłam chłopaka w usta
Nawet się nie obejrzałam jak mój kubek stał się pusty.
- Nalej - uśmiechnęłam się słodko
- Nie Kelsey...nie chcę znowu przez to przechodzić - spuścił głowę śmiejąc się pod nosem.
- Naleeeej - przeciągnęłam i przeskoczyłam z jednej nogi na drugą. Ile to piwo ma %??
- Juustiiiinn...To coś Ci później pokaże - poruszałam seksownie brwiami.
Bieber momentalnie się ożywił i nalał mi alkoholu do kubeczka.
- A nie mówiłam, że ją spoisz? - parsknęła śmiechem Kim
- Co? Ja? Ja nic...- wystraszył się chłopak
- Toż to ona już jest pijana - zaśmiała się Susan
- Nie? - popatrzył na mnie szatyn
- Inaczej nie cieszyłaby się do kubka - zaśmiał się Kevin
- Gdybyście zamówili tu jeszcze normalne napoje...- nie dokończył
- To jest osiemnastka. Musi dziewczyna zaszaleć - wykrzyczała zadowolona blondynka
- Tylko nie szalejcie tak, żebyście pijani w łóżku wylądowali - zaśmiał się Jason
- Jeszcze osiemnaście pasów się należy - poruszyła brwiami Bella
- Co?! - popatrzyłam na wszystkich zszokowana
- Zostawcie to mnie - uśmiechnął się cwano szatyn i objął mnie w pasie.
- Chodźcie prezenty czekają - powiedział Kevin ciągnąc mnie za rękę w stronę stołu z prezentami.
____________________________________________________________________
Jest rozdział 19! Podoba się ? Mam nadzieję, że tak :D Chce ktoś być jeszcze informowany o rozdziałach to napiszcie w komentarzu czy na moim ask'u. A no właśnie jeszcze raz powtarzam na pytania dotyczące rozdziałów odpowiadam tylko tutaj ----><Ask.fm? Nie na facebooku :P No i bez co najmniej 20 komentarzy nie będzie rozdziału 20 :D

22 komentarze:

  1. świeeetne <3 czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. najlepsze z wielu wielu opowiadań o Justinie *-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebisty <3 super opowiadanie, genialny blog

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajne :) pisz dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ALE TO SŁODKIE

    OdpowiedzUsuń
  6. czekam na nn c:

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie mogę sie doczekać 20 rozdziału :D

    OdpowiedzUsuń
  8. to jest niesamowite :')

    OdpowiedzUsuń
  9. daj już nn, proszę 8)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zgadzam sie z komentarzami powyżej to jest SUPER!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham cię i twoje opowiadanie! <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja również zgadzam sie z komentarzami powyżej ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. bardzo ciekawy blog. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. NO WŁAŚNIE :C

    OdpowiedzUsuń
  15. Jest ! 20 kom :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ej no...psujesz mi psyche (pozytywnie) tym pięknym opowiadaniem .... DZIĘKUJĘ że go piszesz :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Rozdział jest super nie mogę doczekać się kolejnego <3 Zapraszam do siebie
    http://justinbieber-lovemelikeyoudo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń