poniedziałek, 13 stycznia 2014

Rozdział 15

Nie mogłam już dłużej spać. Leżałam na plecach, bezmyślnie wpatrując się w sufit. Trzeźwiałam. Szczerze? To było okropne. Znowu myślałam o rodzicach. Dlaczego nie można być cały czas na fazie? Cały czas śmiać się, bawić i mieć problemy w dupie?
Westchnęłam cicho, patrząc na wtulonego w moje piersi Justina. Nawet gdyby przeszkadzała mi pozycja w jakiej leżał, to prędzej obudziłabym Matt'a z drugiego końca pokoju, niż odsunęła od siebie Justina. Nie znam nikogo kto, miałby tak mocny sen jak on. Wyglądał słodko. Nie mogłam uwierzyć, że to ten sam pijący, ćpający i arogancki chłopak. Wyglądał tak seksownie.
Zobaczyłam male wybrzuszenie w jego spodniach. Chodzi mi tutaj o kieszeń. O przedmiot w kieszeni. Jeśli pomyśleliście o czymś innym, lepiej zaprzestańcie oglądania filmów dla dorosłych.
Zerknęłam na jego twarz upewniając się, że śpi po czym sięgnęłam delikatnie po jego iPhone'a. Cały czas zerkałam na niego i upewniałam się, że śpi. Justin delikatnie się poruszył omal nie dostałam zawału. Jednak szatyn jedynie głębiej wsuną swoją dłoń pod moją koszulkę. Odblokowałam jego komórkę, wahając się czy powinnam to robić.Wściekłabym się gdyby ktoś czytał moje esemesy, ale z drugiej strony.. przecież on się nie dowie. Zagłuszając swoje sumienie, weszłam w wiadomości i  zjeżdżałam na dół, szukając imienia które przykułoby moją uwagę. Matt, Kevin, Jason. "Przeleciałam" wiadomości z nimi bo kompletnie mnie nie obchodziły. W pewnym momencie zauważyłam imię Rose. Dlaczego on z nią pisze? O czy z nią pisał?  Kim ona dla niego jest? Z podekscytowaniem włączyłam ich rozmowę, kiedy Justin zaczął się wiercić, serce dosłownie podeszło mi do gardła. Zablokowałam szybko iPhone'a i wsunęłam delikatnie z powrotem do kieszeni. Jus lekko się podniósł, przykładając dłoń do twarzy.
-Nie śpisz- mrukną zaspany, przejeżdżając ciepłymi palcami po moim brzuchu
-Obudziłam się i nie umiem ponownie zasnąć- odparłam
-Niewygodnie ci na tej kanapie? Chodź zaprowadzę cię do góry, do sypialni, na duże łóżko- powiedział podnosząc się
Em, sypialnia, duże łóżko zestawieniem z Justinem kojarzyły mi się tylko z jednym, cóż...
-Tu jest dobrze, będziemy przenosić się w środku nocy?- spytałam cicho. Justin zaśmiał się, kładąc jedną dłoń po moim boku na łóżku, a drugą wsuwając pod moją koszulkę.
-Nie wierzę, ze to naprawdę robisz- powiedział, cicho się śmiejąc
-Co?- spytałam zdezorientowana, uśmiechając się
-Boisz się mnie? Wstydzisz? Bo unikasz połączenia ja+ty+sami+duże łóżk, jak ognia- odparł, a moje policzki zaczerwieniły się.
-Wcale nie- powiedziałam, broniąc się i cicho chichocząc
-Tak?- spytał, a w jego głosie dało się wyczuć coś w stylu "zaraz się przekonamy"
-Nie boisz się mnie? Okej. Nie unikasz moich połączeń? Okej. Ale przyznaj, ze się mnie wstydzisz.-powiedział z pewnością w głosie
-Pff... nie wstydzę się Ciebie- odparłam od razu
-Na pewno?- mrukną z cwanym uśmiechem, zaczynając na mnie napierać. Jego jedna dłoń zaczęla osuwać się coraz niżej.Z brzucha, na podbrzusze aż w końcu pod spodnie.
Okej, będę nieugięta. Najwyżej "obmaca" mnie przez bieliznę. Udowodnię mu, że się myli.
Mój plan diabli wzięli gdy Justin próbował wsunąć swoją dłoń pod moją bieliznę. Nie wiele brakowało, gdyby nie mój szybki refleks. Od razu złapałam jego rękę i szarpnęłam ją, nie pozwalając mu tym samym na dalsze poczynania.
-Wiedziałem.- Zaśmiał się, posłusznie wyjmując dłoń z moich spodni.
-Ha-ha niech ci będzie- powiedziałam z udawaną ironią, po chwili parskając śmiechem
-Nie będę robić niczego na siłę, ale chcę ci zasugerować, ze gdybyś tak chociaż trochę przestała się mnie wstydzić, to mógłbym pokazać ci coś naprawdę fajnego.- powiedział zadziornie
-Nie trzeba- odparłam
-Jeszcze będziesz mnie o to prosiła, zobaczysz- Zaśmiał się, całując mnie w czoło
-Tsa- mruknęłam ze śmiechem. Justin poniósł się wstając z łóżka
-No więc panno odważna, idziesz ze mną na górę? Obiecuje, ze będę trzymać ręce przy sobie- powiedział, niemal wybuchając śmiechem
-Puknij się w ten głupi łeb- parsknęłam śmiechem, wstając i wymijając go. Bez słowa, z uśmiechem na ustach weszłam po schodach, udając się do sypialni.
Szczerze mówiąc zauważając, duże, wydające się być niesamowicie wygodne łóżko, od razu zachciało mi się spać. Nagle Justin gwałtownie złapał mnie w pasie, podnosząc i zanosząc w kierunku łóżka.
-Bobra, teraz jesteśmy sami, nikt ci nie pomoże- powiedział, a na jego ustach widniał zadziorny uśmiech. Zaczęłam się śmiać, nawet się nie wyrywając. W końcu chłopak spokojnie postawił mnie na ziemi tuż obok łóżka. Położyłam się na łóżko a Justin tuż obok mnie. Po chwili zasnęliśmy w uścisku.
*
Obudziły mnie natarczywe promienie słoneczne wpadające do sypialni przez duże okno. Powoli otworzyłam powieki, przecierając dłonią zaspane oczy. Spojrzałam na bok i zobaczyłam śpiącego, wtulonego we mnie Justina. Kocham tego idiotę nad życie. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Rozebrałam się i wzięłam krótki prysznic.
Wyszłam z łazienki, udając się z powrotem do sypialni. Justin właśnie ubierał spodnie. Uśmiechnęłam się, jednocześnie spuszczając głowę nieco zawstydzona.
-Dzień dobry, kochanie-Uśmiechną się, podchodząc do mnie. Chłopak objął mnie w pasie- jak się spało?
-Dobrze a tobie ? -spytałam
-A jak myślisz?- uśmiechną się.
*
Pożegnaliśmy się z chłopakami i pojechaliśmy do domu Justina.Usiadłam w salonie, w czasie gdy Justin był w kuchni.  Telefon Justina za wibrował. Zerknęłam, czy Justin nie wraca z kuchni, po czym zabrałam iPhone'a ze stołu, sprawdzając nadawcę esemesa. Rose. W tym momencie nie miałam żadnych wątpliwości musiałam przeczytać tego esemesa.
"Justin, tęsknie za tobą. Kiedy znowu się zobaczymy"
Zagotowało się we mnie. Co miał znaczyć ten esemes do cholery?  Siedziałam wpatrzona w jeden punkt, nie umiejąc poukładać sobie tego wszystkiego w głowie. W tym momencie do salonu wszedł Juss.
-Co się stało?-spytał, widząc moją minę. Nie odpowiedziałam.- Kelsey- dodał, podchodząc do mnie i kładąc mi dłoń na ramieniu
-Zostaw mnie- warknęłam, wstając z kanapy.
-Co się stało Kelsey- powiedział nieco ostrzej
-Kim jest dla ciebie Rose- spytałam w końcu
-Znajomą, dlaczego pytasz ?
-Każda pisze do ciebie, że za tobą tęskni?- warknęłam
-Co...-zaczął nie wiedząc o czym mówię. Spojrzał na swój odblokowany telefon. Wściekł się. Podszedł do mnie łapiąc mnie za rękę
-Czytałaś moje esemesy? -sykną
-Puszczaj to boli!- powiedziałam, usiłując wyrwać się z jego uścisku
-Zadałem ci pytanie- Nie dał za wygraną, wciąż  mocno mnie trzymając.
-I co z tego? Może dobrze zrobiłam, bo gdyby nie to, nie wiedziałabym w jak bliskich kontaktach jesteś z tą dziewczyną.
-Nigdy więcej tego nie rób- syknął, coraz mocniej zaciskając dłoń na mojej ręce.
To bolało. Cholernie bolało.
-Puszczaj, to boli!
-Nie puszczę dopóki nie przeprosisz.
-Ja mam cię przepraszać?!-wrzasnęłam-To ty esemesujesz z tą ździrą i jeszcze każesz mi cię przepraszać?!Chyba sobie kpisz!
-Nie podnoś na mnie głosu. nienawidzę tego. Zrozumiano?
-Będę robić co mi się podoba. Uważasz się za jakiegoś pieprzonego pana i władcę, nie pozwolę sobą pomiatać!
W tym momencie wydarzyło się coś, co chyba nie dotarło jeszcze do mnie samej.
Złapałam się za policzek, w który przed chwilą uderzył mnie Justin.
-Mówiłem, żebyś nigdy nie podnosiła na mnie głosu- warkną, po czym wyszedł z salonu, udając się z powrotem do kuchni.
________________________________________________________________________
Jest rozdział 15 ! Jupiii :D Dziękuje za tak miłe komentarze. To motywuje mnie do pisania kolejnych rozdziałów. Spodziewaliście się, że Justin zrobi coś takiego? Zaskoczenie co? Liczę na duuużo komentarzy pod tym rozdziałem :))

13 komentarzy: