niedziela, 12 stycznia 2014

Rozdział 14

*Oczami Kelsey*
Obudziłam się gdy Justina już przy mnie nie było. Wstałam widząc karteczkę na komodzie. Jej treść brzmiała tak: "Tak słodko spałaś, nie chciałem Cię budzić. Muszę załatwić parę spraw. W samochodzie na dole jest Matt, nic ci się nie stanie. Justin" Jakie sprawy ma do załatwienia. Zamiast siedzieć ze mną jeździ nie wiadomo gdzie...
*
Weszłam do łazienki i wzięłam krótki prysznic. Ubrałam na siebie ten zestaw KLIK i zeszłam na dół. Czując głód od razu poszłam do kuchni. Włączyłam toster. I po chwili zajadałam się tostami.

***
Siedząc na kanapie i pijąc ciepłe kakao rozmyślałam o tym co stało się wczorajszej nocy. Co ten koleś ode mnie chce. Gdyby chciał mnie zabić zrobiłby to od razu. Może chce mnie tylko nastraszyć ? Niespodziewanie zadzwonił telefon. Spojrzałam na wyświetlacz "Mama dzwoni".
-Hej mamo- powiedziałam
-Cześć Kelss co tam u ciebie ?
-Wszystko w porządku- skłamałam- cieszę się, że dziś was zobaczę
-Ummm... no właśnie chodzi o to, że nie przyjedziemy dzisiaj- odpowiedziała
-Dlaczego? Przełożyliście lot?
-Nie. Kupiliśmy dwa bilety na Hawaje. Nie możemy zmarnować takiej okazji.
-Jak to ? Wolicie jechać na jakieś durne Hawaje niż pobyć z własną córką . Teraz mi mówicie, że mam czekać na was jeszcze dwa tygodnie!-wrzeszczałam - wiesz możecie nie przyjeżdżać w ogóle. - powiedziałam po czym nacisnęłam czerwoną słuchawkę. Byłam wściekła jak mogli mi to zrobić...
*
Usłyszałam otwierające się drzwi.
-Hej kochanie- powiedział Justin, podchodząc do mnie i namiętnie całując
-Cześć- odpowiedziałam- gdzie byłeś ?
-Musiałem pozałatwiać parę spraw
-Można wiedzieć jakich - spytałam
-Nie ważne
-Ważne Justin. Masz przede mną jakieś tajemnice?- spytałam- a może byłeś u tamtej szmaty z którą się całowałeś-
-Znowu zaczynasz?- spytał
-Tak, znowu zaczynam. Gdybyś mówił mi gdzie chodzisz nie mówiłabym tego
-Nie musisz wszystkiego wiedzieć. To nie twoje sprawy.
-Jak to nie moje- wrzasnęłam- myślałam, że jesteśmy parą a ty traktujesz mnie jak jakieś zło konieczne.
-Po prostu jesteś nadgorliwa. Czy ja wtrącam się w twoje sprawy- również krzyczał
Łzy napłynęły mi do oczu. Nic nie mówią wstałam i skierowałam się na górę. Weszłam do pokoju i położyłam się na łóżko. Po około dziesięciu minutach drzwi od mojego pokoju otworzyły się stał w nich nikt inny jak Justin.
-Przepraszam Kelss, nie musiałem się tak unosić.- powiedział
-Nie Justin to ja powinnam cię przeprosić. To wszytko przez moich rodziców.
-Co się stało- usiadł obok mnie i objął mnie w pasie
-Nie przyjadą dzisiaj. Woleli pojechać na jakieś durne Hawaje- powiedziałam
-Przykro mi- rzekł Justin- mam super pomysł.
-Jaki - spytałam chociaż wiem jak kończą się jego "super pomysły"
-Pójdziemy dzisiaj na imprezę. Odstresujesz się trochę.
-Czemu nie- rzekłam bez entuzjazmu

***
Była już 19:00 więc zaczęłam szykować się na imprezę. Wzięłam krótką kąpiel. Lekko się umalowałam i ubrałam się w to KLIK. Na dole czekali na mnie: Kevin, Matt, Jack, Jason, dziewczyna Matt'a Emma, dziewczyna Jason'a Rose i oczywiście Justin. Zeszłam na dół i przywitałam się ze wszystkimi. Justin wpatrzony był we mnie jak w obrazek. Wychodząc z domu szepną mi do ucha
-Pięknie wyglądasz.
-Dziękuje- odpowiedziałam z lekkim "burakiem" na twarzy.

**godzinę później**
Przyzwyczaiłam się do towarzystwa. Tańczyłam z Justinem i popijałam alkohol. Czy byłam pijana ? Może nie jakoś wybitnie, ale tak zwana "faza" złapała mnie na dobre.
-Ale mnie zamuliło po tej wódce. Spać mi się chce. - mruknęłam, uśmiechając się po nosem. Czując, że robi mi się niewygodnie, odchyliłam się do tyłu, kładąc się na klatce piersiowej Justina, przechylając głowę na bok.Chłopak oplótł mnie rękami w pasie, kładąc dłonie na moim odkrytym spod bluzki brzuchu. Położyłam swoje dłonie na jego, przechylając  nieco głowę na bok.
-Tylko nie zasypiaj- mrukną z uśmiechem, sunąc nosem po moich włosach. Zachichotałam cicho bawiąc się jego palcami.
Rozejrzałam się po pokoju, czując, że średnio ogarniam to, co się wokół mnie dzieje.
-Dobra, to teraz się trochę pośmiejemy- powiedział Kevin, wstając z kanapy i podchodząc do szafki na której zauważyłam fajkę wodną. Od razu się ożywiłam, podnosząc się z klatki piersiowej Justina i wracając do pozycji siedzącej.
-Dobry pomysł - powiedział Matt demonstracyjnie zacierając ręce i uśmiechając się. Obserwowałam poczynania chłopaków, przygryzając z podekscytowaniem dolną wargę.
-Kelsey, chodź tutaj- zachęcił mnie Kevin, wskazując głową na przygotowaną przez nich fajkę.
Spojrzałam na Justina pytająco, chcąc sprawdzić, czy nie ma nic przeciwko.
-Idź-powiedział, całując mnie w policzek. Uśmiechnęłam się, wstając z kolan chłopaka i siadają na kanapie obok Kevina. Dałabym sobie rękę uciąć, ze wymienili się z Jussem znaczącymi spojrzeniami, chociaż szczerze mówiąc w obecnym stanie mało mnie to obchodziło.
Matt nasypał do górnego pojemnika fajki, którego nie znałam nazwy, czegoś, co nie przypominało marihuany.
-Co to ? - spytałam ciekawa
-Haszysz - uśmiechną się
-Czym sie różni od zwykłego zioła ?
-Tym że daje mocniejszego kopa - powiedział Kevin
Oblizałam wargi, odgarnęłam włosy za uszy po czym włożyłam rurkę do ust i wzięłam niezbyt głęboki wdech. Oddałam fajkę w ręce Kevina, sama odchylając głowę i zaczynając się śmiać.
-Mieliście racje, dobra faza- powiedziałam, cały czas się śmiejąc. Nie zauważyłam nawet gdy Justin gdzieś poszedł.
*
-Ej ludzie co robi niedźwiedź w środku Chicago - spytałam. Chłopcy wybuchli śmiechem.
-Boże, ona widzi niedźwiedzie. - zaśmiał się Kevin
Usłyszałam kroki po schodach i od razu pobiegłam w tamtym kierunku. Justin zbiegł na dół. przeczesując swoje lekko roztrzepane włosy.
-Justin, tam jest niedźwiedź a oni mi nie wierzą- powiedziałam całkiem poważnie a szatyn parskną śmiechem.
-Ja ci wierzę, kotek- powiedział z uśmiechem i musną moje wargi. Łapiąc go za rękę poprowadziłam do salonu. Kątem oka, zauważyłam że po schodach zeszła również Rose, jednak kompletnie się tym nie przejęłam.
-O tam jest widzisz -spytałam pokazując palcem przed siebie
-Ależ tak. Ogromny niedźwiedź  - powiedział, ciągle się śmiejąc.
*
Nie mam pojęcia kiedy i jak zasnęliśmy. Obudziłam się leżąc z Justinem na kanapie. Poczułam lekki ból głowy i suchość w ustach. Wstałam i powoli szłam w kierunku butelki wody. W pewnym momencie weszłam na fotel, jednocześnie uderzając się w kostkę.
-Ja pierdole- mruknęłam i złapałam za bolącą się kostkę. Mając nadzieję, że nikogo z nich nie obudziłam poszłam dalej. Odkręciłam butelkę wody, wzięłam dużego łyka i odstawiłam butelkę na stół. Patrząc na zegarek westchnęłam cicho była prawie czwarta w nocy. Wróciłam na kanapę, kładąc się na moje wcześniejsze miejsce, zasnęłam.
___________________________________________________________________________
Jest rozdział 14 ! Mam nadzieję że się podoba. Co robił Justin z Rose ? Dowiecie się w następnym rozdziale. Pisanie tego zajęło mi dwie godziny. Także prosze was żebyście docenili moją pracę i skomentowali rozdział. Tradycyjnie bez komentarzy nie będzie rozdziału 15 :)

15 komentarzy: